sobota, 18 listopada 2017

Druga szansa


Z polskimi autorami powieści popularnych mam problem nie od dziś. Rzadko kiedy zdarza się, żeby któreś z rodzimych czytadeł naprawdę mnie porwało i myśląc naprędce, poza sympatycznymi powiastkami Anety Jadowskiej, nie przychodzi mi do głowy zbyt wiele przykładów polskojęzycznej literatury popularnej, którą poleciłabym innym z czystym sercem. Nie przestaję jednak szukać. "Druga szansa" przyciągnęła moją uwagę przede wszystkim piękną, klimatyczną okładką, która zdawała się być wprost idealna na czas okołohalloweenowy. Zachęcona upiornym rysunkiem i intrygującym opisem, w którym znalazł się jakże typowy dla powieści grozy szpital psychiatryczny, przystąpiłam do czytania.


CO POSZŁO DOBRZE?

Zacznijmy może od pozytywów.

1. Atmosfera. W największej mierze klimat "Drugiej szansy" zbudowany został przez cudowną szatę graficzną okładki i upiorne ilustracje wewnątrz książki. Nie sądziłam, że tak bardzo lubię ilustracje! Co więcej, akcja powieści rozgrywa się jesienią, w szpitalu psychiatrycznym położonym gdzieś na uboczu, w gęstym lesie, do którego mało kto zagląda. Do tego mamy koszmary głównej bohaterki (a może sen na jawie?), niepokojącą małą dziewczynkę, która nigdy się nie odzywa (choć tu niestety jej imię, Edytka, burzy jak dla mnie całą grozę postaci) i ponure wspomnienia o mieszkańcach szpitala (niektórzy sami odebrali sobie życie). No i te kruki, okropne, wielkie i czarne jak smoła, które obijają się o okno Julii i zdają się wiedzieć więcej, niż przeciętne ptaki kiedykolwiek wiedzieć będą. Niby wyświechtane elementy gatunku, ale jeśli ktoś rzadko sięga po powieści z dreszczykiem i nie jest bardzo obeznany w temacie, to ta pozycja da radę.

2. Tempo. Lektura na maksymalnie trzy wieczory. Napisana lekko, ma dużo dialogów, no i właściwie wciąga na tyle, że można ją przeczytać w mgnieniu oka. Jeśli ktoś nie lubi szczegółowych opisów, "Druga szansa" będzie dla niego idealna. Dla mnie szybkie tempo lektury nie jest aż tak ważne, i nie pogardziłabym paroma dłuższymi akapitami, tak dla poczucia jeszcze mocniejszego klimatu i lepszego wciągnięcia się w fabułę. Sprawdzi się "Druga szansa" natomiast w tramwaju czy na przystanku - nie trzeba się zanadto skupiać. Polecam jednak wykreować sobie należytą atmosferę i poczytać wieczorem, a w tle gdzieś zapalić świeczkę.

3. Motyw śpiączki i zaniku pamięci. To, co dzieje się z człowiekiem pogrążonym w śpiączce nie przestaje nas intrygować, w pewnym stopniu tak, jak to, co dzieje się po śmierci. Za poruszenie takiego tematu i podsunięcie (nie)możliwego wytłumaczenia, należy się "Drugiej szansy" plus. :)

CO POSZŁO NIE TAK?

1. Styl. No cóż, styl nie powala. Katarzyna Berenika Miszczuk pisze bardzo prosto. Zdania są krótkie, czasem wręcz zbyt krótkie, co nadaje narracji wrażenie poszatkowania. Zdaję sobie sprawę, że to książka adresowana do młodych dorosłych, wierzę jednak, że ludzie dwudziestoletni potrafią wczytać się w kilka następujących po sobie zdań złożonych.

2. Tło. Akcja kręci się wokół jednej głównej bohaterki, co jest dość oczywiste, zważywszy na to, że mamy w "Drugiej szansie" do czynienia z narracją pierwszoosbową. Poza Julią, istotnych dla fabuły jest jeszcze kilka osób, które dziewczyna poznaje w szpitalu. Nie mogłam jednak pozbyć się wrażenia, że Miszczuk tak "minimalistycznie" podeszła do tematu, że wydaje się, jakby w całym ośrodku przebywało co najwyżej dziesięć osób.

3. Niejasne zakończenie. Dla jednych będzie plusem, dla innych minusem. Ja sama jestem gdzieś pośrodku. Z jednej strony lubię niedomówienia, bo nadają tekstom tajemniczej aury i sprawiają, że nawet po zakończeniu lektury czytelnik wraca myślami do wydarzeń z książki. W przypadku "Drugiej szansy" odniosłam wrażenie, że autorce trochę zabrakło pomysłu na to, jak zgrabnie spiąć fabułę i wytłumaczyć wszelkie tajemnice.

4. Banalny romans. Tej sekcji chyba nawet nie muszę rozwijać, to chyba problem dziewięciu na dziesięć książek. ;)

5. Gdzie jest sens? Pytanie: czy w ogóle miało tu być jakieś głębsze znaczenie, jakikolwiek bodziec do jakiejkowiek refleksji, coś, co zatrzyma nas przy tej książce jeszcze na chwilę po przeczytaniu ostatniej strony? Mnie się niczego takiego nie udało tutaj odnaleźć. Historyjka przyjemna, niemniej nie spodziewajcie się po tej pozycji zbyt wiele - aż tak wielka rozprawa o ludzkiej psychice (jak zareklamowane zostało na okładce) to nie jest.

Słowem podsumowania...

"Druga szansa" nie jest pozycją obowiązkową, powinna jednak trafić do młodszych czytelników, którzy lubią opowieści z leciutkim dreszczykiem, ale którzy nie są znawcami gatunku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...