niedziela, 5 listopada 2017

Celibat


Kwestia celibatu w kościele katolickim to zagadnienie kontrowersyjne - przez jedynych uważany za przeżytek, dla innych stanowi nieodrywalną część świata duchownych. Co myślą o nim sami księża? Co dzieje się za drzwiami seminariów i plebanii? Co z żonami i dziećmi duchownych, których pomimo ślubów czystości regularnie przybywa? W kolekcji reportaży Marcina Wójcika sacrum co chwila zostaje zdeptane przez profanum.

Kiedy już przeczytałam kilka pierwszych stron, nie mogłam tej książki odłożyć. Pochłonęłam ją ekspresowo, a z każdym kolejnym zdaniem miałam coraz mniej wiary w kościół. Wójcik opisuje historie całego mnóstwa duchownych, dla których celibat okazał się misją niewykonalną, którym nie udało się oszukać swojej seksualności i wytrwać w czystości. To opowieści szokujące, często powodujące niesmak i załamywanie rąk. Bo po co, po co ten celibat, skoro i tak prawie nikt go nie przestrzega? Kiedy tylko opada magiczna mgiełka poczucia kapłańskiego powołania, odzywa się ludzka natura i mury seminarium z miejsca kontemplacji, samodoskonalenia i rozmów z Bogiem, stają się przestrzenią uciech dla ciała. A kiedy życie na plebanii zaczyna przytłaczać księdza rutyną, poczuciem osamotnienia, jest przecież cały świat stojący otworem - tylko czeka, by skorzystać z jednej z wielu opcji na noc pełną wrażeń. Może nawet cały weekend pełen wrażeń. Przecież nikt się nie dowie. A nawet jeśli się dowie, zawsze można przenieść się do innej parafii.

Czytając kolejne historie, coraz bardziej odnosiłam wrażenie, że ta ksiązka mówi nie tyle o problemie słabości księży, ale i o słabości ludzi w ogóle. Tak jak wiarę w kościoł straciłam już dawno, tak teraz poczułam dodatkowo, że tracę także wiarę w ludzi. Bo w opowieściach Wójcika widzimy nie tylko mężczyzn, którym nie udało się oszukać swoich ludzkich odruchów i potrzeb, ale i całą masę zezwierzęconcych hipokrytów (a tych przecież nie brakuje w żadnym środowisku), którzy dbają o nic więcej, jak własny interes, gromadzenie dóbr, libertyńskie rozrywki. 

Światem rządzi pieniądz i seks. To nie ulega wątpliwości. Niemniej, Wójcik uwzględnił w swoim reportażu także zwierzenia kilku osób, dla których celibat ma sens, i którzy starają się go przestrzegać, ale to zaledwie kropla w oceanie okropności, które zalewają kartki tej książki. Innym zagadnieniem są tacy duchowni, którzy zrezygnowali z pełnienia posługi kapłańskiej, żeby założyć rodzinę - bo się zakochali, bo potrzebowali bliskości, miłości. Tych poważam, bo mieli odwagi na tyle, by przyznać się do swojego niepowodzenia i nie tkwić w podwójnym życiu, skazując się na społeczny ostracyzm, ale i zyskując inną wartość, jaką jest rodzina.

Wójcik w "Celibacie" zestawia ze sobą niejednokrotnie skrajne punkty widzenia, różnorodne historie. Nie daje jasnej odpowiedzi na pytanie, co z tym celibatem począć. Bo z jednej strony istnieje wiele krajów, w których problem popędu seksualnego księży jest niwelowany poprzez zniesienie celibatu na rzecz założenia rodziny, a z drugiej dla kościoła taka zmiana oznacza całą masę problemów z dziedziczeniem, a ponadto każe się zastanowić, czy mając rodzinę i obowiązki, jakie jej posiadanie zakłada, ksiądz będzie w stanie równie dobrze pełnić swoją funkcję pasterza. 

Myślę, że warto tę książkę przeczytać i zastanowić się nad problemem, który porusza - o rozwiązanie nie będzie łatwo, ale przynajmniej będzie się bogatszym o szersze spojrzenie na kwestię celibatu.

"Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu", Marcin Wójcik. (2017)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Agora:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...