środa, 24 kwietnia 2013

A półka się ugina...


Książek przybywa, a czytanie jakoś szczególnie nie idzie do przodu... No ale - powitajmy wspólnie te nowe śliczności, które zasiliły ostatnio mój księgozbiór! :) 

W czasie majówki planuję zrobić w moim pokoju małą rewolucję i zebrać wszystkie książki w jedno miejsce. Jeśli mi się uda, nie omieszkam pochwalić się Wam moją biblioteczką!

Zostawiam Was ze zdjęciem tych ślicznotek, a sama uciekam czytać "Moby'ego Dicka". Wish me luck!

wtorek, 16 kwietnia 2013

Wichrowe Wzgórza (Emily Bronte)

"Wichrowe Wzgórza" ("Wuthering Heights") autorstwa Emily Bronte
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 1997, 340 stron

Nigdy jeszcze (i chyba nigdy później) taka opowieść o namiętności, wszechpotężnej i pożerającej, nie wyszła spod pióra żadnej kobiety. To dzieło wyobraźni czerpiącej z mitycznego świata posępnych i wietrznych wrzosowisk Yorkshire; to również dzieło niewinności - bowiem autorka przedstawia w nim zło w czystej postaci, jakie nie zdarza się w świecie ludzi.

   Przygód z literaturą brytyjską ciąg dalszy. Do "Wichrowych Wzgórz" pierwszy raz przymierzyłam się jakieś osiem lat temu, okazało się jednak, że dla dwunastolatki opis ducha młodej Katarzyny nękającej nocą Lockwooda okazał się zbyt ciężki, szczególnie, gdy zaraz potem przychodził czas na sen. Pamiętam, jak zdecydowanym ruchem odłożyłam książkę na półkę i pomyślałam: "Kiedyś do tego wrócę. Ale teraz nie jest odpowiedni moment". I rzeczywiście, dałam tej powieści jeszcze jedną szansę i muszę przyznać, że była to bardzo dobra decyzja.

   "Wichrowe Wzgórza" chyba wszystkim kojarzą się przede wszystkim z upiorną atmosferą ponurych wrzosowisk, z powiewem gotycyzmu, historią nieszczęśliwej miłości, która może przetrwać nawet śmierć. Przyznam, że i ja spodziewałam się przede wszystkim grozy. Okazało się jednak, że na Wichrowych Wzgórzach wcale nie jest aż tak strasznie, jak mogłoby się wydawać. Owszem, w trakcie lektury natrafiłam na kilka fragmentów, od których włos mi się zjeżył na głowie, nie było to jednak nic szczególnie przytłaczającego. Powieść Emily Bronte opowiada przede wszystkim o perypetiach rodziny Lintonów i Earnshawów. A miłość Katarzyny i Heathcliffa, choć wydawać by się mogło, że będzie głównym wątkiem książki, stanowi raczej tło dla wszelkich innych wydarzeń.  

   Historia zaczyna się w roku 1801, wraz z przyjazdem pana Lockwooda do Drozdowego Gniazda, które mężczyzna zamierza na pewien czas wynająć. To właśnie wtedy poznajemy Heathcliffa, młodą Katy oraz Haretona, mieszkańców położonych nieopodal Drozdowego Gniazda Wichrowych Wzgórz. Ważną mieszkanką posiadłości jest także służąca, Ellen Dean, która to opowie Lockwoodowi całą historię waśni pomiędzy dwiema rodzinami, a także postara się wytłumaczyć, co jest powodem zgoła niecodziennego zachowania burkliwego i nieprzystępnego Heathcliffa.

   Większość postaci nakreślonych przez Emily Bronte to osoby ekscentryczne, nierzadko targane wewnętrznymi demonami. Sztandarowym tego przykładem jest wyżej wspomniany Heathcliff. Jeszcze jako mały chłopiec został on przygarnięty przez pana Earnshawa, wychował się w Wichrowych Wzgórzach u boku Katarzyny, do której z biegiem lat zapałał miłością. Młoda dziewczyna ulokowała jednak swoje uczucia w pochodzącym z dobrego domu Edgarze Lintonie, którego wkrótce poślubiła. Niespełniona miłość do Katarzyny stała się później dla Heathcliffa przyczyną zupełnego zgorzknienia. Z czasem mężczyzna ten stał się nieobliczalny i brutalny, zdolny zrobić wszystko, by zemścić się na rodzie Lintonów.

   Jednym z niezaprzeczalnych atutów "Wichrowych Wzgórz" jest wartka akcja. Nie spodziewałam się po XIX-wiecznej powieści takiego natłoku wydarzeń i tak ciekawie skonstruowanej fabuły. Strona goni stronę i nawet nie wiadomo, kiedy zbliżamy się do końca lektury. Czytanie usprawnia też z pewnością przystępny, ale i obrazowy zarazem język powieści. W tym miejscu chapeau bas dla tłumaczki, Janiny Sujkowskiej, która dokonała naprawdę świetnego przekładu. Wszystko to sprawiło, że lektura powieści Emily Bronte była dla mnie prawdziwą przyjemnością, a ostatnie zdania w popłochu doczytywałam w trakcie zajęć z fonetyki. Niech to będzie prawdziwą rekomendacją!

   Dlatego kto jeszcze nie zna "Wichrowych Wzgórz", serdecznie zachęcam do czytania. Mam nadzieję, że nie pożałujecie.

Ocena: 5/6
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...