czwartek, 29 marca 2018

Muza


Swojego czasu o Jessie Burton i jej "Muzie", a także wcześniejszej "Miniaturzystce", można było przeczytać na każdym blogu z recenzjami książek, a zdjęcia charakterystycznych, pięknych okładek zalewały Instagram. Teraz szum wobec autorki już przycichł, a ja wreszcie sprawdziłam, czy poza piękną okładką "Muza" ma coś jeszcze do zaoferowania.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

W "Muzie" przeplatają się dwie narracje - dzieli je mniej więcej trzydzieści lat, w ciągu których Europa zdążyła zmienić się na zawsze. Wcześniejsza opowieść jest obsadzona w Hiszpanii lat trzydziestych, a zatem w czasie tamtejszej wojny domowej, druga natomiast opowiada o Londynie w szóstej dekadzie dwudziestego wieku - zaledwie kilkanaście lat po II wojnie światowej. Obie opowieści poznajemy z punktu widzenia kobiet, które w tamtych czasach przeżywały swoją młodość. To, co je łączy, to z pewnością ogromna siła, talent, chęć decydowania o sobie, ale i potrzeba miłości.

Życie żadnej z bohaterek - choć z innych powódów - nie jest łatwe. Olive Schloss, córka Niemca i Angielki, wychowuje się w bogatej rodzinie, ale silnie odczuwa na swojej skórze nierówność płci. Choć niezwykle utalentowana plastycznie, nie ma dużych perspektyw na rozwój w dziedzinie malarstwa. Jej ojciec, znawca sztuki, do prac swojej córki podchodzi z dużym dystansem. Olive jest świadoma tego, że będąc kobietą, nie ma szans odnieść sukcesu i być niezależna. Odelle Bastien natomiast przyjeżdża do Londynu w poszukiwaniu lepszego życia. Kraina mlekiem i miodem płynąca? Niestety nie. Młodą kobietę czeka rozczarowanie - pochodzi z Trinidadu, co nie umknie nigdy oczom mieszkańców tej metropolii - ciemna skóra to zawsze znak obcości. Odelle marzy o karierze pisarskiej, a jednak tkwi w przyziemnej pracy w sklepie z butami - do momentu kiedy otrzyma posadę maszynistki w niewielkiej galerii sztuki.

Życie obu dziewcząt zmienia się za sprawą obrazu - a właściwie całej ich serii. Rodzinny sekret, ogromny talent tajemniczego malarza - to już brzmi jak dobra intryga. Niezwykłe dzieło sztuki trafia do galerii, w której pracuje Odelle. Od tego momentu dwie narracje zaczynają się scalać, a każda kolejna strona przybliża nas do rozwiązania zagadki.

Poza malowniczymi opisami i bogatym językiem, który idealnie pasuje do artystycznego wydźwięku powieści, "Muza" urzekła mnie swoją nostalgią. Świat, który przedstawiła tutaj Burton, to świat okrutny, brutalny i niesprawiedliwy. A jednak pośród całego tego chaosu i cierpienia, życie toczy swoim naturalnym torem - niebezpieczeństwo wojny nie zabija pragnienia miłości, nie przekreśla ambicji. Serca się łamią, ludzie umierają, ale pozostaje w tej prozie jakieś piękno. Śmierć często przychodzi w ciszy, kiedy wstaje dzień, jasny, ciepły i spokojny. Okrucieństwa często okazują się preludium do nadejścia lepszych chwil.

"Muza" to dobra lektura nie tylko dla fanów sztuki (choć dla tych z pewnością). Przypadnie do gustu także tym, którzy interesują się historią, jak i osobom, którym nieobojętny jest problem nierówności płci czy ras. Burton nie stworzyła powieści wybitnej, ale jednak udało jej się odmalować klimat letniej tęsknoty; autorka zdołała oddać urok pierwszych miłości, jak i pierwszych rozczarowań. Dla mnie ta lektura była słodko-gorzka i chyba te przeciwstawności własnie sprawiły, że zapamiętam "Muzę" na dłużej.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...