poniedziałek, 3 października 2016

Skalpel
























"Przed rokiem Jane Rizzoli doprowadziła do aresztowania psychopatycznego mordercy – Chirurga – który za cel obierał samotne kobiety. Teraz zostaje wezwana do niewielkiej miejscowości pod Bostonem, aby przyjrzeć się sprawie, która łudząco przypomina zabójstwa Chirurga. Jej domniemany sprawca jest jednak pilnie strzeżony. Czy aby na pewno? Może kraty więzienia nie są tak mocne, by oprzeć się skalpelowi psychopaty?"


/Wydawnictwo Albatros/


POWRÓT BESTII


Tess Gerritsen odkryłam jakieś pięć czy sześć lat temu. Pamiętam, że te początki były dla mnie prawdziwą bombą, czytadłowym objawieniem. Kiedy już przeczytałam tyle kryminałów, że wszystkie zaczęły być dla mnie oklepane i mało ekscytujące, pojawiła się Tess Gerritsen z jej thrillerami medycznymi, które sprawiły, że nie poszłam spać, dopóki nie dokończyłam książki. Po tych pięciu latach wróciłam do korzeni i sięgnęłam po drugą część cyklu o Jane Rizzoli, której wcześniej jakimś cudem nie przeczytałam. (Zmiana była taka, że tym razem zdecydowałam się przeczytać Gerritsen w oryginale.)

"Skalpel" wiąże się bezpośrednio z poprzednim tomem serii, dlatego ciężko napisać coś o nim tak, żeby nie zaserwować samych spojlerów. Znów spotykamy Jane Rizzoli, policjantkę niezwykle energiczną i pełną wiary w to, że pomimo swojej kobiecości może iść ramię w ramię z mężczyznami, którzy bez dwóch zdań dominują w środowisku jej pracy. Tym razem jednak zadanie jest podwójnie trudne, bo chcąc zachować kamienną twarz, Rizzoli musi rozprawić się z wciąż żywymi wspomnieniami zeszłorocznego śledztwa, w trakcie którego prawie straciła życie. Koszmary tamtych chwil wracają do niej każdej nocy. Gwoździem do trumny okazuje się odkrycie, że elementy serii zabójstw, którą teraz Rizzoli bada, bardzo przypomina modus operandi Chrirurga, jej oprawcy.

Wszyscy dookoła obchodzą się z Rizzoli jak z jajkiem. Wydaje się im oczywiste, że skoro kobieta w zeszłym roku prawie zginęła z rąk Chirurga, teraz powinna odsunąć się od śledztwa, bo będzie to dla niej zbyt trudne, zbyt osobiste. Nic nie rozwściecza Rizzoli tak bardzo, jak właśnie traktowanie jej jak słabej i strachliwej dziewczynki. Stanowczo zaprzecza insynuuacjom, jakoby miała problemy psychiczne. Na przekór kolegom po fachu, policjantka zagryza zęby i brnie w śledztwo, chcąc pokazać im, że nie jest ani trochę mniej samodzielna od nich i potrafi sama o siebie zadbać, choć tak naprawdę w duszy drży z przerażenia i nieustającego poczucia zagrożenia.

Bardzo lubię tę niezależność i kobiecą siłę Jane Rizzoli. Autorce należy się słowo uznania za to, że promuje feministyczne wartości i pokazuje, że dziewczyna może być tak samo dobrym policjantem jak i facet. W kryminałach nieczęsto można spotkać kobiety w roli głównych bohaterek. U Gerristen, oprócz tego, że to kobiety najczęściej są ofiarami, to także kobiety "kopią tyłek" oprawcom. Nie myślcie jednak, że autorka jest feministką, która w dodatku jeszcze nienawidzi mężczyzn. Skąd! Tu po prostu chodzi o partnerstwo. Rizzoli w tej części cyklu przeżywa także moment słabości spowodowany pojawieniem się na horyzoncie pewnego atrakcyjnego osobnika płci męskiej. I choć ten wątek wydawał mi się ciut oczywisty, to i tak miło było zobaczyć, że Rizzoli przejawia też jakieś uczucia poza dumą i wściekłością.

Niestety jednak, podczas lektury "Skalpela" nie doznałam takich uniesień, jak kiedyś, kiedy czytałam Tess Gerritsen. Nie wiem, czy to za sprawą trochę wolniejszego tempa książki, czy po prostu coś się we mnie zmieniło jako czytelniczce. Fakt, tutaj wydarzenia aż tak bardzo nie pędzą jak w innych książkach autorki, które pamiętam. Sporo uwagi zostaje poświęcone Rizzoli i jej przemyśleniom na temat Chirurga oraz jego nieoczekiwanego powrotu zza kratek, ale też pojawiają się fragmenty, które pozwalają wniknąć wgłąb myśli samego Chirurga. I to właśnie te drugie najbardziej nęcą, ale i przerażają. Autorka wodzi czytelnika za nos, dając mu złudzenie, że motywacje działań takiej bestii można zidentyfikować, a nawet zrozumieć.

To, że tym razem było bez fajerwerków, nie znaczy w żadnym wypadku oczywiście, że nie sięgnę po pozostałe książki tej pisarki, które jeszcze zostały mi do przeczytania. Wręcz przeciwnie, mam nadzieję, że niedługo kolejny tytuł Gerritsen wpadnie mi w ręce.

***

Moją dawną i entuzjastyczną recenzję "Chirurga", czyli pierwszej części cyklu Rizzoli&Isles, przeczytacie na moim starym blogu lub na lubimyczytać. Zapraszam!

1 komentarz:

  1. takijestswiat.blogspot.com3 października 2016 10:14

    Autorka stworzyła bohaterkę o charakterze nie tak często spotykanym w sensacyjnych książkach.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...