poniedziałek, 26 września 2016

Opętanie


"Roland Mitchell, niedoceniany i ledwo wiążący koniec z końcem literaturoznawca, zajmuje się naukowo twórczością XIX-wiecznego poety, Randolpha Asha. Między stronicami jednego z zakurzonych i pożółkłych woluminów, należących niegdyś do autora, badacz znajduje rękopisy listów miłosnych, których adresatką bynajmniej nie była żona poety…"

/Prószyński i S-ka/


ZAKAZANE MIŁOŚCI


Taką książkę albo odkłada się po kilkudziesięciu stronach, aby nigdy więcej do niej nie wrócić, albo delektuje się nią i rozmyśla później o niej godzinami. "Opętanie" autorstwa A.S. Byatt może i mnie nie opętało, ale z pewnością zaintrygowało i wzbudziło we mnie cały wachlarz skrajnych emocji: od zirytowania i znużenia, aż po ekscytację i chęć dowiedzenia się, co się w końcu stanie, jak wreszcie rozwiąże się ta historia.

Ta powieść jest przedstawicielką literatury neowiktoriańskiej, więc łączy w sobie akcję obsadzoną w XIX wieku wiktoriańskiej Anglii z czasami współczesnymi, a konkretniej ze schyłkiem XX wieku. Historia rozpoczyna się od niecodziennego znaleziska: młody badacz literatury, Roland, natyka się na zagadkowy list nakreślony piórem Randolpha Asha, którego twórczość mężczyzna zgłębia i podziwia. Sprawa jest ciekawsza o tyle, że list jest najwyraźniej dowodem romansu poety z kobietą, która zdecydowanie nie była jego żoną. Aby dowiedzieć się, kim była tajemnicza adresatka i jak wyglądał związek tych dwojga, Roland łączy siły z Maud Bailey, koleżanką po fachu, i rozpoczyna karkołomne poszukiwania. 

Przygoda Rolanda i Maud szybko zyskuje status odkrycia, które może zmienić całe podejście badaczy literackich do Randolpha Asha. Do źródeł i dowodów romansu nie jest łatwo dotrzeć, tym bardziej, że ostrzą na nie zęby także inni naukowcy, którzy wydają się już deptać im po piętach. Każdy chce mieć zasługi jako ten, który dokonał takiego odkrycia. Para literaturoznawców trafia jednak na coraz to nowsze poszlaki i krok po kroku rekonstruuje historię burzliwej miłości Asha oraz jego kochanki, poetki Christabel LaMotte.

Byatt stworzyła książkę nietypową, bardzo złożoną. Świetnie udało jej się wpleść w powieść elementy listów (chapeau bas za idealnie odwzorowanie klimatu wiktoriańskiej korespondencji) i pamiętników. Co więcej, autorka zawarła w powieści również pełnowymiarowe wiersze i baśnie kreślone piórem fikcyjnych poetów. Przez większość z nich bardzo trudno było przebrnąć, nie tracąc przy okazji żadnej z aluzji i licznych metafor, przez co moim zdaniem tę powieść najlepiej jest polecić osobom, które coś o literaturze i poezji minionych wieków wiedzą. U mnie ta wiedza chwilami szwankowała, dlatego myślę, że wiele straciłam i do końca nie mogłam docenić geniuszu autorki.

Niemniej, "Opętanie" to dość wybuchowa mieszanka: poza różnymi formami literackimi, z których się składa, stanowi także połączenie powieści sensacyjnej czy też detektywistycznej, klasycznego romansu oraz satyry na środowisko akademickie. Co dla mnie okazało się szczególnie ciekawe, Byatt w swojej powieści zawarła także frapujący wątek związku pomiędzy poetką Christabel LaMotte, a jej wieloletnią towarzyszką, Blanche Glover, z którą wspólnie założyły dom i przysięgły sobie mieszkać w nim same, bez ingerencji żadnego mężczyzny. Wątek ten pozostaje przez całą książkę niejasny; pisarka rzuca kilka niepotwierdzonych tropów. Można jednak z pewnością dopatrywać się tu pokaźnych aluzji do homoseksualnej więzi pomiędzy dwiema kobietami. To ciekawy motyw, odważny na kryteria wiktoriańskie, choć zupełnie niezaskakujący dla współczesnego czytelnika. Warto wiedzieć, że związki takie jak ten Christabel i Blanche nie były niczym niespotykanym w XIX wieku - zwyczajnie ukrywały się pod mianem "przyjaźni".

Dla miłośników pięknego języka i niespiesznej lektury, "Opętanie" to tytuł warty rozważenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...