niedziela, 5 sierpnia 2012

Zieleń szmaragdu (Kerstin Gier)

Autorka: Kerstin Gier
Tytuł: Zieleń szmaragdu
Tytuł oryginału: Smaragdgrun
Seria: Trylogia czasu
Wydawnictwo: Literacki Egmont, Warszawa 2012
Przekład: Agata Janiszewska
Liczba stron: 456

Pierwsze zdanie:
"- Będzie paskudna blizna - oznajmił lekarz, opatrując Paulowi ranę."

Nota wydawcy:
"Co robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z przyjaciółką, pochłania czekoladę i całymi dniami rozpamiętuje swoje nieszczęście. Ale Gwen - podróżniczka w czasie mimo woli - musi wziąć się w garść, chociażby po to, żeby przeżyć. Nici intryg z przeszłości także dziś splatają się w zabójczą sieć. Złowrogi hrabia de Saint Germain jest bardzo bliski swojego celu. Gwendolyn musi stanąć do walki o prawdę, miłość i... własne życie."

Moja recenzja:
     Najgorsze książki to takie, o których nie mamy nic do powiedzenia. To przykre, ale gdy po przeczytaniu ostatniego zdania "Zieleni szmaragdu" zasiadam do napisania recenzji, właściwie w głowie mam pustkę. Trylogia dobiegła końca, a ja nie mogę pozbyć się wrażenia, że w ogóle się na dobrą sprawę nie zaczęła. Zanim akcja zdążyła się porządnie rozkręcić, było już po wszystkim.
     W trzecim tomie cyklu wszystko zaczyna się wyjaśniać. W ekspresowym tempie historia Gwendolyn Shepherd, szesnastoletniej nosicielki genu podróży w czasie, zmierza ku końcowi. Tak właściwie cała opowieść rozłożona na trzy części rozgrywa się na przestrzeni kilku dni, w których Gwen najpierw dowiaduje się, że to ona, a nie jej idealna kuzynka Charlotta, potrafi przenosić się w przeszłość, potem zakochuje się w aroganckim Gideonie, który zaledwie chwilę później okazuje się zupełnie niearogancki, a czuły i romantyczny, by ostatecznie poznać swoje prawdziwe korzenie i rozwikłać zagadkę hrabiego de Saint Germain oraz dającego nieśmiertelność kamienia filozoficznego zamkniętego w chronografie, maszynie, która pozwala podróżować w czasie nosicielom genu. Choć historia ta mogłaby służyć za materiał do pokaźnych rozmiarów powieści, zamyka się ona na kilkuset stronach i ostatecznie wydaje się być trochę zmarnowana i nie rozwinięta na tyle, na ile powinna zostać rozwinięta. 
     Być może skrótowość to typowa cecha literatury młodzieżowej, nastawionej na szybką i nieskomplikowaną akcję. Mi jednak zabrakło w tym cyklu PRAWDZIWEJ, dobrze skonstruowanej intrygi, strachu o los głównych bohaterów, jakiegokolwiek czynnika, który sprawiłby, że nie mogłabym odłożyć książki, dopóki nie poznałabym zakończenia. A tymczasem powieść przedstawia postaci, którym niemal zawsze wszystko się udaje, a nawet kiedy dotykają je drobne niepowodzenia, wszystko kończy się szczęśliwie - w mniej lub bardziej prawdopodobny sposób. Ciekawym wątkiem, jednakże, była historia Lucy i Paula, podróżników - buntowników, sprawców całego zamieszania opisanego na kartach Trylogii czasu, i poniekąd także wydarzenia dotyczące czarnego charakteru powieści, czyli hrabiego de Saint Germain, którego prawdziwa tożsamość ujawniona dopiero na końcu naprawdę mnie zaskoczyła. 
     "Zieleń szmaragdu" to nie najgorsze zakończenie trylogii, choć daleko jej do naprawdę dobrego czytadła. Pomimo lekkiego stylu, jakim posługuje się Kerstin Gier, chwilami odczuwałam znużenie lekturą i wbrew niewielkiej objętości, czytałam tę powieść kilka dni. Naprawdę nie rozumiem fenomenu tego cyklu - tak wiele osób zachwyca się historią, bohaterami... Moim zdaniem bohaterowie nie wnoszą niczego nowego, są jedynie powieleniem schematów, podobnie jak sama opowieść nie grzeszy oryginalnością. Niewiele mówiąc, Trylogia czasu nie jest gniotem, szmirą, kompletnym dnem, ale nie jest też literackim objawieniem. Z przykrością muszę stwierdzić, że pomimo pięknej oprawy graficznej i wielkiego szumu, cykl ten jest po prostu przeciętny. Z drobną tendencją w stronę dobrego.

Ocena: 4-

10 komentarzy:

  1. Mam w planach w najbliższym czasie wziąć się za tą serię. Czytałam już trochę recenzji i wydaje się być ciekawa (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała seria należy do moich ulubionych

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze drugiej ani trzeciej, ale pierwsza wydała mi się słaba. No nie wiem. Za drugą część niedługo się wezmę.

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż. Czyli wygląda na to, że to po prostu jedno z wielu przereklamowanych dzieł. A szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym kiedyś przeczytać. :)

    Co do ruszania z dwójki, to mi raz się udało! Z trójki już niestety nie, z zaciągniętym hamulcem ręcznym też jest ciężko. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dla mnie książka. Zapraszam do tworzenia wywiadu szczegóły tutaj. http://anne18-recenzentka.blogspot.com/2012/08/wywiad-z-agnieszka-lingas-oniewska.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby mam tę serię w planach od dawna, ale jakoś nie mam większych chęci by się z nią w najbliższym czasie zapoznać. Jestem jej ciekawa właśnie z tego względu, że wiele osób jest nią zachwyconych, ale skoro Twoim zdaniem nie ma w niej nic nadzwyczajnego... No cóż, na razie ie mówię tak i nie mówię nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślałam nad przeczytaniem tej pozycji, ale po Twojej recenzji raczej po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałbym przeczytać ten cykl, a Twoja opinia mnie nie zniechęci. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...