piątek, 20 lipca 2012

Tam gdzie ty (Jodi Picoult)

Autorka: Jodi Picoult
Tytuł: Tam gdzie ty
Tytuł oryginału: Sing you home
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Warszawa 2012
Przekład: Magdalena Moltzan - Małkowska
Liczba stron: 568
Cena: 36 PLN

Pierwsze zdanie: 
"Pewnej słonecznej wrześniowej soboty, kiedy miałam siedem lat, byłam świadkiem nagłej śmierci swojego ojca".

Nota wydawcy:
"Po dziesięciu latach małżeństwa i długotrwałych bezskutecznych staraniach o dziecko Zoe i Max Baxter postanawiają się rozstać. Zoe, ku własnemu zaskoczeniu, znajduje szczęście u boku kobiety, Max szuka pocieszenia w kościele. Lecz marzenie o dziecku trwa i to, co wydawało się być na wyciągnięcie ręki, przeradza się w starcie światopoglądów i przekonań religijnych, w których nie ma miejsca na sentymenty. Tam gdzie ty to powieść o trudnych, często bardzo bolesnych wyborach oraz o tym, że każdy ma prawo do szczęścia. Ale czy na pewno?"

Moja recenzja:
     Z Jodi Picoult bywa różnie - raz stwierdzam, że jej książki nudzą mnie już powtarzalnością i sądowym schematem, a przy innej okazji okazuje się, że powieść autorstwa tej pisarki jest naprawdę świetna i z czystym sercem mogę dopisać ją do półeczki z ulubionymi lekturami. Bardzo lubię takie niespodzianki, gdy po długim okresie rozczarowania i nieudanych podejść doznaję czytelniczego olśnienia. 
    Powieścią "Tam gdzie ty" zainteresowałam się, gdy tylko przeczytałam jej krótki opis sugerujący, że tym razem Picoult wzięła na warsztat temat niezwykle kontrowersyjny, trudny, jakim jest (o dziwo, nadal) homoseksualizm. Przeciwstawiwszy go chrześcijańskiemu fanatyzmowi, przestarzałym poglądom i ciasnocie umysłowej, otrzymujemy nic innego, jak prawdziwą mieszankę wybuchową. Można by pomyśleć, że w tej tematyce łatwo o przesadę, pisarce udało się jednak doskonale wyważyć proporcje i przedstawić racje obu stron w sposób maksymalnie smaczny, ciekawie uargumentowany i dający do myślenia.
     Tym razem Picoult przedstawia historię Zoe i Maxa, małżeństwa na pierwszy rzut oka dobrze dobranego, kochającego się i wspierającego. Ich jedynym problemem jest bezpłodność dotykająca oboje małżonków. Pragnąc dziecka, decydują się na kosztowne in vitro. Kiedy jednak kolejne próby zawodzą, Max poddaje się i wysyła swojej żonie pozew o rozwód. Mężczyzna decyduje się zamieszkać w domu swojego religijnego brata, Reida, który wraz z małżonką Liddy należy do wspólnoty Kościoła Wiecznej Chwały, cechującej się konserwatywnym podejściem do życia oraz nieprzeciętną wiernością Biblii, często interpretowanej nazbyt dosłownie. Świat Maxa zmienia się zupełnie - z alkoholika niezainteresowanego Bogiem mężczyzna staje się człowiekiem wielkiej wiary, który nie opuszcza niedzielnej mszy i spotyka się z pastorem na herbatę i ciasteczka, by pomówić o życiu w Jezusie i pokonywaniu własnych słabości.
     Nic dziwnego więc, że Max jest w ogromnym szoku, gdy pewnego dnia w czasie przypadkowego spotkania w supermarkecie dowiaduje się, że jego była żona jest w związku z kobietą. W jego oczach pary homoseksualne żyją w grzechu i powinno się zrobić wszystko, by nawrócić je na właściwą drogę, przemówić im do rozsądku, duszy, sumienia - czegokolwiek - by wkrótce z otwartymi ramionami powitać nawróconych w Domu Pana. Brzmi jak fanatyczny bełkot? Tak samo odebrała to Zoe, dla której miłość do Vanessy nie jest niczym złym. Co więcej, ten związek znaczy dla niej bardzo dużo: oprócz miłości i fizyczności z drugą kobietą łączy ją przede wszystkim silna przyjaźń oparta na solidnych fundamentach. 
     Jednym z etapów większości związków jest chęć posiadania dziecka. Nie inaczej odbyło się to w przypadku Zoe i Vanessy. W klinice, gdzie wcześniej żona Maxa poddawała się in vitro, wciąż znajdują się zarodki, gotowe do użycia. Wystarczy tylko zgoda byłego małżonka i Vanessa może urodzić dziecko Zoe i Maxa, który to zdeklarował się wcześniej, że nie chce już mieć dzieci. Z problemem bezpłodności zmagają się jednak także Reid i Liddy. I tutaj zaczyna się problem. Max chce oddać zarodki swojemu bratu, przekreślając ostatnią szansę Zoe na posiadanie potomstwa. 
     "Tam gdzie ty" to powieść opowiadająca nie tylko o walce homoseksualistów z konserwatystami, próbującymi odmówić parom jednopłciowym prawa do zakładania rodzin i wychowywania dzieci. To także książka o niezwykłym wpływie muzyki na ludzi - o rozwiązywaniu problemów natury psychicznej i zawieraniu przyjaźni, o przełamywaniu barier i stereotypów. "Tam gdzie ty" mówi też o zmianach, jakie w nas zachodzą, o wyborach, jakich dokonujemy, oraz ocenach, które często mogą zranić innych.
     Jodi Picoult udało się napisać powieść wielowymiarową, przeplatającą wiele wątków, które zaskakująco zaczynają do siebie pasować. "Tam gdzie ty"  nie jest arcydziełem literackim, ale naprawdę dobrym czytadłem, które poza tym, że wciąga na solidnych parę godzin, daje jeszcze trochę do myślenia. I, przynajmniej według mnie, uczy też sztuki kompromisu, a ta moim zdaniem jest w życiu szczególnie potrzebna.

Ocena: 5+/6

23 komentarze:

  1. Przekonałaś mnie , że warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam dużo pochlebnych opinii o tej książce i mam zamiar ją przeczytać (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu jednej książki pani Picoult i przeczytaniu kilku recenzji o jej książkach, zawsze mam obawy przed sięgnięciem po jej twórczość. Tutaj temat zapowiada się ciekawie.
    Kontrowersja, moralny wybór, czyli to co Jodi Picoult chyba lubi najbardziej.
    Przynajmniej tak wywnioskowałam po przeczytaniu kilku opisów jej książek ;)
    Jeżeli pozbędę się lęku, to pewnie przeczytam.
    Ale kiedy to nastąpi, nie wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się czego bać, naprawdę :) Język jest przystępny, akcja płynie gładko, nawet człowiek nie wie, kiedy przewraca kolejne kartki. Nie wszystkie książki Jodi Picoult są udane, ale ta z całą pewnością tak. :)

      Usuń
  4. Książki pani Picoult uwielbiam, a i o opisywanej przez ciebie pozycji wiele dobrego słyszałam tak więc na pewno w swoim czasie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie, więc może kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jako jedyna nie czytałam żadnej książki Jodi Picoult, mam zamiar jednak to zmienić. Nie wiem tylko kiedy.;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam jak na razie jedną książkę Picoult, najbardziej znaną - 'Bez mojej zgody' i podobała mi się. Na następny raz zakupiłam sobie 'Dziewiętnaście minut', ale chyba teraz skuszę się także na tę pozycję. Nie wiedziałam, że porusza ona temat homoseksualizmu, a ja lubię takie wątki, więc jest to dla mnie lektura obowiązkowa. Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że po przeczytaniu "Przemiany" i tę książkę uda mi się dorwać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam jeszcze nigdy do czynienia z panią Picoult i już od dawna planuję to zmienić, tyle, że nie wiem od jakiej jej książki byłoby najlepiej zacząć i jakoś nigdy nie mogę się zdecydować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba najlepiej byłoby zacząć od klasycznej "Bez mojej zgody" :)

      Usuń
    2. No właśnie tą biorę chyba najbardziej pod uwagę, mimo iż oglądałam film, który był w moim przekonaniu świetny ;)
      A czytałaś może "Dziewiętnaście minut"?

      Usuń
    3. Zgodzę się, że film był świetny, ale powiem Ci, że książka jest jeszcze lepsza - szczególnie zakończenie, zupełnie inne niż w ekranizacji. A "Dziewiętnaście minut" czytałam i niestety, byłam trochę rozczarowana. Nie najgorsza książka, ale stanowczo słabsza niż "Bez mojej zgody" czy "Tam gdzie ty".

      Usuń
    4. Coś mi się obiło o uszy na temat innego zakończenia w książce, ale nie mam pojęcia jakie by ono mogło być, więc może warto byłoby się przekonać przy okazji ;) Tym bardziej, że ja nie należę do zagorzałych przeciwników czytania książki po obejrzeniu filmu. Dzięki za radę ;)

      Usuń
  10. Lubię takie problematyczne, życiowe książki. Jodi Picoult to jedna z moich ulubionych pisarek. Bardzo lubię jest styl, chociaż nie mogę się oprzeć wrażeniu pewnej schematyczności jej utworów, co czasem troszkę nuży. Niemniej uważam, że jej książki są świetne. "Tam, gdzie Ty" mam wciąż jeszcze przed sobą, ale na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja uwielbiam Jodi Picoult :) Czytam wszystkie jej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chcę zapoznać się z autorką oraz z tą książką, nie mam w najbliższych planach, ale kiedyś na pewno ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Cały czas obiecuję sobie, że zapoznam się szczerzej z twórczością tej autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię książki Jodi Picoult, ale jest tak, jak pisałaś w recenzji: powtarzany sądowy schemat, który niby nudzi, ale nagle wyskakuje historia, która naprawdę wciąga... Przy kolejnej wizycie w bibliotece na pewno zajrzę, czy nie ma żadnych jej książek dostępnych, bo u mnie w mieście dość sporo osób po nią sięga i ciężko dostać książki ;)
    Na półce za to, z własnych lektur, mam jeszcze nie przeczytaną "Linię życia"

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta książka była moim pierwszym spotkaniem z Picoult. Jej umiejętność przekazywania emocji przekonała mnie do niej na stałe;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam jeszcze do czynienia z tą autorką. Zacznę może nie od tej książki, ale myślę, że na pewno po coś sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam. Bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Sama nie wiem po "Bez mojej zgody" jakoś nie przepadam za autorką, ale .. może warto kiedyś się przekonać

    Wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...