sobota, 7 lipca 2012

Więzień nieba (Carlos Ruiz Zafón)

Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tytuł: Więzień nieba
Tytuł oryginału: El prisionero del cielo
Seria: Cmentarz Zapomnianych Książek, tom trzeci
Wydawnictwo: MUZA, Warszawa 2012
Przekład: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodan Casas
Liczba stron: 416
Cena: 39,99 (oprawa broszurowa)

Pierwsze zdanie: 
"Zawsze wiedziałem, że pewnego dnia powrócę na te ulice, by opowiedzieć historię człowieka, który stracił duszę i imię pośród cieni owej Barcelony zanurzonej w mętnym śnie czasu popiołów i milczenia."

Nota wydawcy:
"Jest rok 1957. Interesy rodzinnej księgarni Sempere i Synowie idą tak marnie jak nigdy dotąd. Daniel Sempere, bohater Cienia wiatru, wiedzie stateczny żywot jako mąż pięknej Bei i ojciec małego Juliana. Następny w kolejce do porzucenia stanu kawalerskiego jest przyjaciel Daniela, Fermin Romero de Torres, osobnik tyleż barwny, co zagadkowy: jego dawne losy wciąż pozostają owiane mgłą tajemnicy. Ni stąd, ni zowąd przeszłość Fermina puka do drzwi księgarni pod postacią pewnego odrażającego starucha. (...)"

Moja recenzja:
     Po lekturze dwóch poprzednich powieści Carlosa Ruiza Zafona moje oczekiwania co do "Więźnia nieba", najnowszej publikacji hiszpańskiego pisarza, były bardzo wysokie. Wprost nie mogłam doczekać się, by sięgnąć po nowy, pachnący świeżutkim papierem tom i dać się ponieść historii rozgrywającej się na tle sławnej, tajemniczej Barcelony. Byłam tak wniebowzięta, gdy po raz pierwszy w Empiku wzięłam egzemplarz "Więźnia nieba" do ręki... Tak, a potem otworzyłam książkę. I jakoś tak w tym samym momencie całe moje podekscytowanie wyparowało.
     Na samym początku zobaczyłam ogromną czcionkę. Pamiętam taką z książek, które czytałam, mając dziesięć lat. Na pierwszy rzut oka, rozmiar 14. Następnie zauważyłam marginesy, przez które bez większego problemu mogłaby przejść solidna kolumna pieszych. Po co te odstępy, po co, pytam?! Biedne drzewa. Jakby tego było mało, zanim dotarłam do rozpoczęcia książki, musiałam przebrnąć przez 19 stron zapełnionych przez fragmenty recenzji dotyczących wcześniejszych utworów Zafona, powtórkę zdjęcia z okładki i inne tego typu wypełniacze. Moje cierpliwość i wyrozumiałość zostały porządnie nadszarpnięte. 
     Po tych uroczych dodatkach dostąpiłam zaszczytu odczytania pierwszych zdań akcji właściwej. Muszę przyznać, że miło było znów spotkać się z bohaterami poznanymi w "Cieniu wiatru" i "Grze anioła", których zdążyłam naprawdę polubić. Daniel Sempere, Bea, Fermin Romero de Torres... A także David Martin. Zafón tak zgrabnie poprowadził fabułę, że losy wszystkich tych postaci splotły się ze sobą i utworzyły spójną, dość interesującą całość. Niemniej, podczas czytania nie opuszczało mnie wrażenie, że historia ta napisana jest jakby na siłę i w pośpiechu. Rozdziały były krótkie, zwykle czterostronicowe. Dłuższe opisy występowały w znikomych ilościach. 
     Na plus mogę spisać to, że "Więzień nieba", skupiający się głównie na losach komicznego Fermina, obfitował w zabawne momenty i dowcipne dialogi. Z drugiej strony, odebrało to książce niezwykły, tajemniczy klimat, z którego dotychczas słynęły powieści Zafona. Cień tej wyjątkowej atmosfery wrócił dopiero pod koniec, kiedy po raz kolejny pisarz zaprosił swoich czytelników na spacer po Cmentarzu Zapomnianych Książek.
     Byłabym jednak niesprawiedliwa, twierdząc, że najnowsza książka Zafona to porażka. Nie - "Więźnia nieba" czyta się szybko i przyjemnie. Właściwie, im dalej, tym lepiej. Zakończenie było obiecujące, zrobiło mi chrapkę na dalszy ciąg historii, który - mam nadzieję - będziemy mogli przeczytać już niedługo. Ostatecznie powieść ta stanowi sympatyczne spoiwo łączące poprzednie utwory i dopowiada pewne rzeczy, tłumaczy niektóre wątki. Myślę jednak, że aby w pełni docenić wartość "Więźnia nieba", dobrze jest przeczytać najpierw wcześniejsze książki, by zyskać pełniejszy obraz wydarzeń. 
    I wyszło na to, że nawet kiedy Zafón coś knoci, to jest dobry w tym, co robi. 

Ocena: 4

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...