piątek, 21 sierpnia 2015

B.A. thesis in progress!



Niektórzy obronę licencjatu mają już dawno za sobą - odbębnili to pod koniec czerwca czy na poczatku lipca, a teraz swobodnie korzystają z uroków wakacji albo dorabiają do budżetu łapiąc wakacyjną pracę. Leniuszki czy też osoby cierpiące na uciążliwą nieumiejętność zarządzania czasem (czyt. ja) wciąż jeszcze muszą się z tym zmierzyć. Ja na temat mojej pracy licencjackiej wybrałam współczesną literaturę kanadyjską. Zdecydowałam się skupić na gatunku queer, który w Kanadzie ma się bardzo dobrze, a zatem oferuje spore pole do popisu, jeśli chodzi o jego analizę. Nie wzięłam pod uwagę jedynie tego, jak trudno w Polsce o jakiekolwiek źródła. Nie dość, że książki sięgają astronomicznych cen, to jeszcze każą długo na siebie czekać. Ale, ale! Sytuacja okazała się nie być do cna beznadziejna - trzy przedstawicielki rasy zadomowiły się w moim niewielkim księgozbiorze, czyniąc mnie dumną posiadaczką wycinka niszowej literatury (niszowej przynajmniej tu, w Polsce, gdzie nie sposób znaleźć jakiegokolwiek przekładu, a i o wersję w oryginale trzeba zaciekle walczyć). 

Wiedziona nawiną być może nadzieją, że uda mi się kogoś z Was zainteresować, i poczuciem misji szerzenia znajomości literatury kanadyjskiej, wpadłam na pomysł, żeby pokazać Wam i opisać trzy papierowe wybranki, które aktualnie stoją na piedestale mojego czytelniczego światka. Oto i one:

"What we all long for" - Dionne Brand

Czwórka przyjaciół: Carla, Oku, Tuyen i Jackie. Każde z nich ledwie skończyło 20 lat. Łączy ich to, że mieszkają w Toronto i pochodzą z rodzin imigranckich. Szukają własnego "ja" w świecie, który automatycznie szufladkuje ich tylko w oparciu o pochodzenie, szukają miłości i odwagi, by przeżyć życie po swojemu. Tłem i pretekstem dla całej historii jest brat Tuyen, którego rodzice zgubili w czasie ucieczki z Wietnamu. Ja wybrałam tę powieść, żeby skupić się na samej Tuyen - alternatywnej, awangardowej artystce, buntowniczce, która walcząc z nieodwzajemnioną miłością do Carli szuka pocieszenia w przygodach z kobietami spotkanymi barze Pop Joan. Brand pisze dobrze, prawdziwie, dialogi są naturalne, przepełnione slangiem. Mnogość wątków wprowadza urozmaicenie, bohaterzy są nienajgorzej skonstruowani. Dodatkowo autorka porusza problem dyskryminacji rasowej. Dobra rzecz.




"Desert of the Heart" - Jane Rule

Przełomowa powieść sztandarowej pisarki LBGT w Kanadzie. Wielokrotnie odrzucana przez dziesiątki wydawnictw, po premierze stała się kontrowersyjnym bestsellerem. Wreszcie ktoś nabrał odwagi na tyle, by napisać powieść obyczajową o lesbijkach. Powieść, która kończy się happy endem. Miło, prawda? Sama lektura - niczego sobie. Czyta się szybko i przyjemnie. Przyznam, że na początku, czytając szczątkowe informacje na temat "Desert of the Heart", myślałam, że będzie to po prostu zwykłe czytadło z ckliwym wątkiem miłosnym. Trochę ckliwie bywa, Rule nie stroni jednak od podejmowania w swojej prozie tematów poważniejszych, wkraczających czasem na niepewne grunty filozofii. Sara Waters nazywa tę książkę "lesbijskim klasykiem". Dla osób LGBT obowiązkowa lektura, dla pozostałych - całkiem ciekawa pozycja pokazująca schematyczność społeczeństwa lat 60. i 70. ubiegłego wieku, mnogość banałów i konwencji, które często zupełnie nas zaślepiają.



"Funny Boy" - Shyam Selvadurai

Największe zaskoczenie tego zestawu. Do książki Shyama Selvadurai podeszłam najbardziej niechętnie. Wydawało mi się, że temat gejów ze Sri Lanki nie do końca przypadnie mi do gustu, a tymczasem autor spłatał mi niezłego figla. Książka w sześciu opowiadaniach przedstawia życie młodego Tamila, który nie jest taki jak inni chłopcy. Lubi bawić się z dziewczynkami, udawać pannę młodą... Jego ojciec szybko orientuje się, że (w jego mniemaniu) z synem jest coś nie tak. Zmuszony do życia według męskich standardów, Arjie będzie musiał sam stawić czoła temu, kim w głębi duszy jest. Sprawy nie ułatwia wojna domowa tocząca się na Sri Lance, pełna okrucieństwa i niesprawiedliwości. Selvadurai pisze świetnie - dawno nie czytałam (z przymusu, po części) książki tak wciągającej, dobrze skonstruowanej, barwnej i mądrej. Nie wspominając już, że o Sri Lance nie miałam bladego pojęcia. Cieszę się, że wypleniłam z siebie choć trochę ignorancji i z pewnością sięgnę po pozostałe ksiązki tego autora. Jestem zachwycona.

Dla wszystkich English-speaking osób - polecam każdą z pozycji! :) 

2 komentarze:

  1. A ja wariatka mam taką misję w związku z literaturą nigeryjską, z której właśnie piszę mgr :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...