Wydawnictwo Znak, Kraków 2011
88 stron
"Czy w ciągu dwunastu dni można poznać smak życia i odkryć jego najgłębszy sens? Dziesięcioletni Oskar leży w szpitalu i nie wierzy już w żadne bajki. Wtedy na jego drodze staje tajemnicza pani Róża, która ma za sobą karierę zapaśniczki i potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji..."
Tak się składa, że o Oskarze słyszałam już bardzo, bardzo dawno. Właściwie od razu pomyślałam sobie, że to książka warta przeczytania, tym bardziej, że spotkałam się z całym mnóstwem pozytywnych opinii na jej temat. Sporo jednak czasu zabrało mi zorganizowanie własnego egzemplarza "Oskara i pani Róży". Ale w końcu doczekałam się tomiku i przekonałam się osobiście, o co chodzi z tym fenomenem Erica-Emmanuela Schmitta i jego książek.
Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że nie spodziewałam się, że będzie to książka aż tak religijna. No cóż, w porządku. Zwykle nie sięgam po tego typu literaturę, ale skoro już zaczęłam czytać, postanowiłam nie ulegać głupim uprzedzeniom i dać książce szansę - musiałam skończyć.
Książka składa się z listów, które mały Oskar pisze do Boga. Chłopiec jest nieuleczalnie chory, a przy tym zaskakująco jak na swój wiek zgorzkniały. Nie znosi swoich rodziców, uważa ich za głupców, którzy boją się jego choroby. Nastrój poprawia mu towarzystwo pani Róży, starszej kobiety, która odwiedza szpital, by podnosić dzieci na duchu. To właśnie ona podsuwa Oskarowi pomysł skontaktowania się z Bogiem. Na początku chłopiec jest sceptyczny, kwestionuje samo istnienie Boga, jednak z czasem budzi się w nim wiara. Właśnie ta wiara ma pomóc mu pogodzić się z myślą o śmierci.
Pani Róża wpada na jeszcze jeden pomysł, żeby uczynić życie Oskara przyjemniejszym. Odtąd chłopiec ma przyjąć, że każdy kolejny dzień to 10 lat jego życia. Dzięki temu zdoła "dożyć" sędziwego wieku i doświadczyć wszystkich etapów dojrzewania wraz z jego urokami i trudnościami.
"Oskar i pani Róża" to książka bardzo krótka, a jednak treściwa. Język, w jakim jest napisana, dobrze odzwierciedla styl wypowiedzi dziecka. Dzięki temu lektura zajmuje nam nie więcej niż godzinę, w ekstremalnych wypadkach może dwie.
Może nie uległam całkowicie czarowi prozy Schmitta, ani nie zakochałam się w dzielnym Oskarze, ale w pewien sposób było to dla mnie ciekawe spotkanie. Nadal jednak sądzę, że więcej emocji "Oskar i pani Róża" wzbudzi w osobie, dla której wiara jest bardzo ważna, i która zgadza się z powiedzeniem "Kogo Pan Bóg kocha, temu krzyże daje". Ja takiego podejścia nie lubię, może dlatego nie do końca trafiło do mnie przesłanie tej książki.
Ocena: 4
Mnie się podobała.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest ciekawa i chociaż nie poraziła ani nie powaliła mnie, miło ją wspominam.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ciekawa, ale bez szału. :)
UsuńSchmitt jest moim ulubionym autorem i po prosty uwielbiam jego książki!:)Kupiłem sobie ostatnio na Znaku książkę z jego opowiadaniami, w której właśnie jest to. "Oskara i panią Różę" czytałem dawno i muszę ją sobie przypomnieć. :)
OdpowiedzUsuńJa i tak mimo wszystko sama wystawić opinię o autorze. Ciekawa jestem jak na mnie zadziała. Niby chodzę co tydzień do kościoła, jednak za osobę bardzo religijną się nie uważam.
OdpowiedzUsuńTę książke przeczytałam jakoś na przełomie września/października ubiegłego roku jako lekturę szkolną. Moja nauczycielka była nią jakoś strasznie oczarowana i w ogóle. Niestety ja nie czuje tego...
OdpowiedzUsuńCzytałam dość dawno temu, ale mi znacznie bardziej przypadła do gustu niż Tobie. Dla mnie ważny był w tej książce przekaz, jej sens, a zarazem pokazanie, jak człowiek dojrzewa do miłości, pogodzenia się z własnym losem, a ostatecznie - śmierci.
OdpowiedzUsuńDokładnie - krótka i treściwa. Do mnie przesłanie trafiło znacznie bardziej niż do ciebie, byłam pod dużym wrażeniem, a "Oskar..." to do dziś jedna z moich dwóch ulubionych książek tego autora (obok "Małych zbrodni małżeńskich") :)
OdpowiedzUsuńczytałam tę książkę dość dawno temu, ale nie podobała mi się aż tak jak np. "Dziecko Noego" tego autora. Niemniej miło wspominam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
www.czytamwiecpisze.blogspot.com
To jest niesamowita książka! Miałam również okazję obejrzeć spektakl na podstawie tej historii i także byłam pod olbrzymim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, ale nie czytałam jej. Wiem o co chodzi i fragmenty pamiętam, ale jakoś... sama nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo lubię Schmitta, ale tej ksiązki jeszcze nie czytałam. Jestem do autora dość bezkrytyczna, więc podejrzewam, że mi by się bardzo spodobała :)
OdpowiedzUsuń