"Kosogłos" (Mockingjay) by Suzanne Collins
Tom trzeci trylogii "Igrzyska śmierci"
wyd. Megia Rodzina
376 stron, 34,90 PLN
Katniss Everdeen, dziewczyna, która igra z ogniem, przeżyła Ćwierczwiecze Poskromienia, ale jej dom został w odwecie zniszczony przez Kapitol. Teraz mieszka wraz z matką i siostrą w Trzynastce - legendarnym podziemnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą.
Już za kilkanaście dni na zawsze pożegnam się z myślą, że jestem nastolatką. Już od ładnych paru lat (nie licząc drobnych wyskoków) pożegnałam się z literaturą młodzieżową. Co więc wśród listy moich ulubionych książek robi "Kosogłos", pytam?
O cyklu autorstwa Suzanne Collins, zatytułowanym "Igrzyska śmierci", swojego czasu było naprawdę głośno. Właściwie echa jego popularności odbijają się do dziś, co ilustruje chociażby fakt, że niedawno w kinach można było obejrzeć ekranizację pierwszej części cyklu, a druga niebawem wejdzie na ekrany. Katniss Everdeen, główna bohaterka serii, stała się już niezłą ikoną literatury młodzieżowej i muszę przyznać, że wcale mnie to nie dziwi. Gdyby w książkach dla nastolatek było więcej takich charakterów, z przyjemnością sięgałabym po tego typu tytuły znacznie częściej bez śladu zażenowania. Wreszcie mamy do czynienia z człowiekiem z krwi i kości. Bo choć Katniss z jednej strony może wydawać się wyidealizowaną przywódczynią rebelii, tak naprawdę jest zwyczajną dziewczyną, która poza uporem i niecodzienną odwagą zmaga się z zupełnie ludzkimi słabościami. Może w tym tkwi sukces tej postaci? Z jednej strony imponuje, a z drugiej - można się z nią po części identyfikować.
"Kosogłos" wydaje mi się najbardziej dojrzałą częścią "Igrzysk śmierci". Mając na uwadze fakt, że jest to cykl przeznaczony docelowo dla młodzieży, nie mogę przestać się dziwić, jak sprawnie ta powieść jest skonstruowana - zarówno pod względem językowym, jak i fabularnym. A przy tym - co ważne - nie jest to historia opowiedziana dla samej historii. Czytając "Kosogłosa" nie miałam wrażenia, że mam przed sobą zwyczajną opowiastkę, która po prostu ma mnie zabawić przez kilka godzin. Choć zdaję sobie doskonale sprawę z tego, jak daleko Suzanne Collins jest do stworzenia prawdziwego dzieła literackiego, nie mogę jej odmówić potencjału i nie zauważyć, ile wartościowych elementów kryje się w jej powieści.
Co w takim razie było nie tak w "Kosogłosie"? Przede wszystkim wydaje mi się, że czytelnik został potraktowany jak istota nie do końca zdolna do samodzielnego myślenia. Suzanne Collins wyraźnie podejmuje próbę przemycenia do swojej książki jakiegoś mądrego przesłania. To przesłanie faktycznie tam jest, jednak problem tkwi w tym, że zamiast pozwolić czytelnikowi odkryć je na własną rękę, autorka łopatologicznie tłumaczy każdą, najdrobniejszą zawiłość, pozbawiając swoich odbiorców możliwości jakiejkolwiek interpretacji (Szczególnie widoczne jest to przy okazji opisywania piosenki o wisielcu).
Gdyby jednak wyjąć to niedociągnięcie, mogłabym przyznać, że ostatnia część "Igrzysk śmierci" naprawdę mnie oczarowała. W kategorii przyzwoitych, lecz nieszczególnie wymagających książek, "Kosogłos" jest jednym z moich faworytów. Język nie pozostawia wiele do życzenia, narracja nie pozwala się nudzić, akcja brnie to przodu w idealnym tempie, nie dając czytelnikowi chwili wytchnienia, a z drugiej strony - nie brakuje też opisów, zarówno tych przyziemnych, jak i tych bardziej refleksyjnych. Jest tu też trochę o ludzkich obawach, o marzeniach i strachu, o miłości, współczuciu, ale i o znieczulicy, która nas czasem dopada.
Obiło mi się też o uszy, że ludziom nie podobało się zakończenie. Zaraz, zaraz... jak to? Czy mogłoby być lepsze?
Ocena: 5+/6
Seria cały czas przede mną!
OdpowiedzUsuńCzytałam, czytałam. Zakończenie, a owszem, mi się nie podobało. Jeśli chodzi o wątek z czytelnikiem 'idiotą', szczerze mówiąc nawet tego nie zauważyłam.
OdpowiedzUsuńA co konkretnie Ci się nie podobało? ;)
UsuńKocham całą trylogię! Będę często do niej wracać!
OdpowiedzUsuńJak na razie za mną jest dopiero tom pierwszy ale kolejne tomy czekają na półce na swą kolej więc na pewno kiedyś po nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero czytałam 1 tom wiec jeszcze trochę przede mną. Niemniej jednak cieszę się, że kolejne są świetne ^^
OdpowiedzUsuńA mi się strasznie ta książka nie podobała... Dłużyła mi się jak z flaki z olejem i ostatnie 50stron dosłownie przekartkowałam. Jak dla mnie całość tego cyklu jest mocno przereklamowana i uważam, że w przypadku lektury tej autorki, lepiej jest sięgnąć po film, który i tak ukazuje nam bardzo wiele.
OdpowiedzUsuńkocham całą trylogię, chociaż akurat "Kosogłos" podobał mi się najmniej. najbardziej - "Igrzyska śmierci". jednak jak mówiłam i tak uwielbiam wszystkie trzy. zakończenie? podobało mi się, może oprócz uśmiercenia Prim...
OdpowiedzUsuńcałe Igrzyska będę mile wspominać :)
zapraszam do siebie ;)