poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Łódź (Clara Salaman)


"To miała być wspaniała wycieczka. Szczęśliwi, choć biedni jak mysz kościelna, Johnny i Clem wyruszają w podróż poślubną po Europie. Przemieszczają się autostopem i żeby przeżyć podejmują się każdej pracy. W Turcji, uciekając przed policją i gangsterami, którym przypadkowo się narazili, trafiają na pokład jachtu, którym podróżuje zagadkowa para z kilkuletnią córeczką. Johnny i Clem początkowo są przekonani, że wreszcie nadszedł kres ich problemów, że trafili do raju. Charyzmatyczny właściciel łodzi i jego żona pozornie prowadzą życie, o jakim oni zawsze marzyli. Niestety Johnny szybko dostrzega, że na jachcie dzieje się coś dziwnego. Wkrótce razem z Clem będą musieli zmierzyć się z przerażającą rzeczywistością. Raj okaże się piekłem, w którym nawet słowo miłość będzie miało inne znaczenie..."


Chociaż niby nie powinno się oceniać książki po okładce, w tym przypadku otoczka "Łodzi" zrobiła swoje. Klimatyczne zdjęcie na okładce, intrygujący opis i zdawkowa informacja, że autorka oparła powieść na autentycznych wydarzeniach ze swojego życia wystarczyły za motywację do jak najszybszego zabrania się za czytanie. 

Jak wypadła historia zestawiona z dobrym pierwszym wrażeniem? Po kilku początkowych stronach pomyslałam sobie: "Cholera, znów wielki szum, a treść bardzo przeciętna." Lektura wydawała się wlec jak flaki z olejem, ja nie miałam pojęcia o żeglowaniu, statkach, morzu, a historia miłosna, która stanowiła główny wątek, była dla mnie zupełnie przesłodzona, wyidealizowana i naiwna. Mniej więcej w połowie książki zrobiłam sobie przerwę. Później wróciłam do lektury z nikłym zapałem, myśląc, że w końcu muszę to zmęczyć. A tu niespodzianka. Połknęłam resztę zanim się spostrzegłam.

Fakt, akcja rozwija się dość wolno - dwójka głównych bohaterów, Clem i Johhny to młode małżenstwo. W swoją podróż poślubną wyruszają spontanicznie, pędzą przed siebie, chcąc spełnić swoje marzenie o życiu na morzu, wolnym od wszelkich ograniczeń, niczym nieskrępowanym. Łapią się przypadkowej pracy, nie mają planu. Wszystko komplikuje się, gdy dowiadują się, że z niewyjaśnionych przyczyn są ścigani przez policję i muszą uciekać. Przerażeni, trafiają wreszcie na jacht nazwany "Małą Utopią", wiedzeni śpiewem kobiety, który w chwili zagrożenia jest dla nich jak śpiew syreny, która zwiastuje bliskość bezpiecznej przystani.

"Małą Utopię" zamieszkuje para wychowująca córeczkę, Kleks. Wydają się tworzyć wyjątkową rodzinę: Frank pasjonuje się książkami, ma rozległą wiedzę na różne tematy, interesuje się filozofią, gra na gitarze, a Annie śpiewa, jest przyjacielska i czarująca. Kleks dorasta w nietypowych warunkach - niespełna 5-letnia dziewczynka prowadzi życie pełne swobody i zabawy, poznaje świat w naturalny sposób. Rodzina zdaje się żyć w według własnych zasad w odrębnym świecie, którego centrum jest łódź, i którego limity wyznacza bezkresny ocean. Są nieuchwytni.

Idylla w którymś momencie musi jednak zostać przerwana, jeśli autor chce napisać interesującą książkę. Przeszłość Franka i Annie to jedna wielka zagadka. Relacje pomiędzy dwiema parami zaczynają robić się napięte, kiedy pojawia się między nimi pożądanie. Johnny czuje pociąg do Annie, a Clem ulega czarowi Franka. Wkrótce ma się z tego narodzić niebezpieczna gra. Właśnie w tym momencie akcja przyspiesza, pojawiają się kolejne znaki zapytania, na jaw zaczynają wychodzić pewne zdarzenia z przeszłości Franka i Annie, a trupy w szafie mnożą się w zastraszającym tempie. Stajemy twarzą w twarz z psychologiczną łamigłówką, nie wiemy, kto mówi prawdę, kto omamia, kto udaje, a kto naprawdę cierpi.

Oprócz historii miłości Johnny'ego i Clem, młodzieńczej i naiwnej, śledzimy także losy miłości dojrzalszych ludzi, miłości uzależniającej i ogłupiającej. Pojawiają się ciekawie wplecione wątki z dzieciństwa głównych bohaterów, opisujące ich relacje z rodzicami, pierwsze rozczarowania i straty. Wątek psychologiczny jest ciekawy, trzyma w napięciu - obłęd zdaje się dotykać bohaterów jednego po drugim. 

Warto przebrnąć przez pierwszą połowę - nie zniechęcajcie się wolnym tempem. "Łódź" ma do zaoferowania więcej niż sam opis dziecinnej miłości, pokazuje najciemniejszą stronę człowieka, rozpad miłości, porusza kontrowersyjne wątki, szokuje, przeraża chwilami, nakłania do refleksji. Czytałam w życiu lepsze książki, ale tę mogę z czystym sumieniem polecić.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Muza oraz Agencji Business&Culture:


Zapraszam również na fanpage:

2 komentarze:

  1. Jako, że znam "tajemnicę" tej książki i wiem od pewnej blogerki, że wydarzenia po części są prawdziwymi doświadczeniami autorki, to nie mam zamiaru po Łódź sięgać, a wręcz czuję do niej wstręt...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdą jest, że część wątków poruszonych w "Łodzi" może napawać wstrętem. Tak jak napisałam, jest to książka kontrowersyjna. Myślę jednak, że pokazuje trudne tematy w sposób, który naprawdę skłania do refleksji - ja po lekturze jestem zaciekawiona tematem m.in. pedofilii, o której myślę, że chyba wiem za mało. Niektóre kwestie wypowiadane przez Franka były wstrząsające i chciałabym dowiedzieć się, jak sprawa wygląda z psychologicznego punktu widzenia. Autorce można jedynie współczuć, nawet nie wyobrażam sobie, jak okropne musiałoby być dla kogokolwiek bycie uczestnikiem tak diabelskiego rejsu...

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...