czwartek, 22 sierpnia 2013

Kobieta niespodzianka (Piotr Kołodziejczak)

"Kobieta niespodzianka" autorstwa Piotra Kołodziejczaka
Wydawnictwo Borgis, Warszawa 2011
180 stron

"Z tej książki dowiadujemy się, że nigdy nie można wykluczyć, iż nasze monotonne życie pewnego dnia zostanie przewrócone do góry nogami. A kiedy takie rzeczy się dzieją, to musi w tym maczać palce kobieta. Jak to możliwe, że jedna kobieta tak po prostu może całkiem odmienić życie wielu osób naraz? W książce Piotra Kołodziejczaka odpowiedzi jest kilka i wszystkie szokują."

   Pan Kołodziejczak, ujęcie drugie. Po przeczytaniu "W kajdankach namiętności" tego samego autora, w moje ręce wpadła "Kobieta niespodzianka". Mając w pamięci wrażenia po pierwszym spotkaniu z twórczością tego polskiego pisarza, nastawiłam się na książkę lekką, napisaną w przystępny sposób. Niewielka objętość tomiku i duża czcionka podpowiedziały mi też, że lektura zajmie mi nie więcej niż kilka godzin. 
   
   I tak właściwie było. Historia przedstawiona w "Kobiecie niespodziance" to krótka opowieść o typowej polskiej rodzinie. Magda i Andrzej wychowują dwójkę dzieci. Młodszego Romka i starszą Basię. Ich życie jest przewidywalne do bólu. Każde z rodziców ma niezłą pracę, syn spędza całe dnie przed komputerem, córka po studiach zmaga się z bezrobociem. Wszystko jednak układa się dość pomyślnie, dopóki kobieta o imieniu Marta nie składa Andrzejowi dziwnej wizyty. Odwiedza go w pracy, dyskretnie. Niedługo potem rodzina zaczyna zauważać, że coś w zachowaniu Andrzeja się zmienia. Zaczynają się natrętne telefony, niezręczności, wreszcie Basia zauważa ojca w towarzystwie młodej i atrakcyjnej dziewczyny. Wszystko wskazuje na to, że rodzinna idylla zmierza ku końcowi. 

   Ciężko jest powiedzieć mi cokolwiek konkretnego na temat tej powieści. W zasadzie można by "Kobietę niespodziankę" potraktować bardziej jak opowiadanie, bo zanim akcja zdąży się rozwinąć na dobre, to już się kończy. W sposobie, w jaki Piotr Kołodziejczak nakreślił fabułę i napędzał akcję swojej książki, widzę wiele nieścisłości. Z jednej strony mamy rozbudowany opis wspólnych wakacji Magdy i Andrzeja, gdzie smażalnia ryb zostaje zilustrowana tak dokładnie, jak tylko można to zrobić, a z drugiej - brak tu konkretnych ogniw łączących poszczególne wydarzenia. Sprawia to, że do książki wkradają się nieścisłości, powstają dziwne luki, które czytelnik musi wypełnić własnymi domysłami. Mam wrażenie, że najważniejsze wątki zostały potraktowane zupełnie po macoszemu, a te poboczne, paradoksalnie, w oczach autora zasłużyły na szczególne wyeksponowanie. Nie rozumiem tego zabiegu, bo choć nawet te niewiele znaczące wstawki czyta się przyjemnie, to nie wnoszą one nic do powieści, a jedynie zostawiają czytelnika w stanie wysoko posuniętej dezorientacji, kiedy dociera on do momentu, w którym nie jest już pewien, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

   Szczególnie zabrakło mi tutaj kilku słów na temat tytułowej bohaterki. Dziewczyna pojawia się na początku książki, bo zniknąć na kolejnych 150 stron. Nie wiemy o niej nic, nie wiemy, kim jest dla Andrzeja, ani jaka będzie jej ostateczna rola na tle wydarzeń powieści. Co prawda, taki manewr pozwolił pisarzowi na zbudowanie całkiem zgrabnego, zaskakującego zakończenia. Szkoda jednak, że nawet to zakończenie napisane jest tak na "raz, dwa, dziękuję za uwagę", bo zanim zdążyłam sobie je przetrawić, książka brutalnie się urwała, a ja pomyślałam sobie, że chyba należy mi się jeszcze jakieś słowo wyjaśnienia. Może dobrym pomysłem byłoby dopisać drugą część? Tyle wątków można by jeszcze wytłumaczyć i rozwinąć. 

   Potencjał był, choć nie został do końca wykorzystany. Wydaje mi się, że gdyby odpowiednio dopieścić tę książkę, byłoby to naprawdę bardzo przyzwoite czytadło. A tymczasem "Kobieta niespodzianka" pozostaje miłą propozycją, jeśli dysponujemy trzema wolnymi godzinami, lubimy historie o ludziach takich jak my, ale przy okazji lubimy, kiedy zakończenie książki po prostu "strzeli nam w twarz". I taką oto wyszukaną personifikacją chciałabym zakończyć mój wywód. Raz, dwa, dziękuję za uwagę.

Ocena: 3

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Borgis


   

4 komentarze:

  1. Zdecydowanie lubię twórczość tego autora.
    Niestety, jak już stwierdziłaś, w tej książce nie wykorzystał on pełnego potencjału i jest to bardziej opowiadanie : /
    Szkoda.

    Pozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
    http://naszksiazkowir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spotkałem się z tym autorem i chyba Twoja recenzja nie za bardzo mnie zachęciła do zmiany zdania. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam ochoty na tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawia mnie ten niewykorzystany potencjał i chyba to właśnie sprawia, że przechodzę obok tej książki z zastanowieniem. Bo z jednej strony ciekawi mnie zakończenie "strzelające w twarz", a z drugiej obawiam się niedopowiedzeń i krótkości tego czytadła.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...