"W poznańskim liceum trwają przygotowania do Dnia Niepodległości. Czyja koncepcja zwycięży? Kółko historyczne domaga się patriotycznej akademii. Zespół kabaretowy woli skecze o rogalach świętomarcińskich. Tymczasem szesnastoletnia Tosia ma na głowie poważniejszy problem: chyba się zakochała w jednym z artystów. W dodatku nie potrafi dojść do ładu z tym, kim naprawdę jest. Jedno wie na pewno: ma dość bycia grzeczną dziewczynką i potulnego spełniania cudzych oczekiwań."
/Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2016/
Dawno minęły czasy, kiedy czytałam literaturę young adult. Właściwie przestałam ją czytać, zanim w obieg na dobre weszła ta nazwa - wtedy mówiłam, że czytam po prostu młodzieżówki. Tak czy inaczej, nie sądziłam, że kiedykolwiek wrócę do takiej tematyki. Dla "Fanfika" zrobiłam wyjątek.
Debiutancka powieść Natalii Osińskiej przedstawia czytelnikowi życie nastoletniej Tosi. Wraz z rozpoczęciem kolejnego roku szkolnego w liceum dziewczyna musi stawić czoła dręczącym ją problemom. Wychowując się bez matki, która zmarła dawno temu, Tosia błądzi w swojej rzeczywistości przyćmionej przez antydepresanty. Zapracowanego ojca widuje od święta; opiekę nad nią przejęła ciotka Idalia. Tosia nie uczestniczy aktywnie w swoim życiu. Odbębnia dzień za dniem, a tak naprawdę interesują ją jedynie musicale i fanfiki. Wiecznie z głową w chmurach, uchodzi wśród znajomych za dziwną, choć właściwie znośną. Ostatecznie dobrze przecież wygląda i ma mnóstwo luksusowych kosmetyków. Ciotka Idalia o to dba.
Z letargu Tosię wyrywa spotkanie z Leonem, nowym uczniem w szkole. Leon mieszka sam, właściwie dopiero co przeprowadził się do mikroskopijnego mieszkania. Po raz pierwszy Tosia zaczyna czuć się potrzebna. Znajomość z Leonem daje jej nie tylko nieznane wcześniej poczucie, że jest ktoś, kto o nią dba i o kogo ona sama może dbać, ale i uświadamia jej coś bardzo ważnego. Przez na pozór niewinny zbieg okoliczności, Tosia staje twarzą twarz ze swoim prawdziwym ja. To "ja" z całą pewnością nie jest płci żeńskiej.
Choć mogłoby wydawać się, że moment, w którym Tosia odkrywa, że tak naprawdę nie jest Tosią, a Tośkiem, musiał być jak grom z jasnego nieba, to okazuje się, że świadomość ta spływa na bohaterkę (czy właściwie bohatera) lekko i naturalnie, bezboleśnie. Wreszcie wszystkie elementy są na właściwym miejscu, cały świat zaczyna mieć sens, a to dziwne otępienie magicznie znika. Na nieszczęście jednak Tosiek musi jeszcze podzielić się tą nowiną z ojcem, ciotką Idalią, a także z równieśnikami. Choć jeden problem dopiero co zniknął, kolejny się zaczyna.
Natalia Osińska poruszyła w "Fanfiku" temat bardzo ważny i bardzo aktualny. O transpłciowości nie mówi się wystarczająco dużo, a zwłaszcza w kontekście środowiska nastolatków. Tym bardziej uważam tę powieść za istotną, przede wszystkim dla młodzieży, która albo sama może borykać się z problemem uwięzienia w "złym" ciele, albo i takiej, która osobę transpłciową może znać. Równie ważne jest, by temat zgłębili dorośli - czy to rodzice, czy nauczyciele; właściwie każdy.
"Fanfik" to kawał dobrej roboty. Książka napisana jest sprawnie, zadowala na płaszczyźnie fabuły, nie rozczarowuje językowo (jak na standardy powieści YA). Można przeczepić się do paru niedociągnieć, a nawet napisać o nich kolejne dwa czy trzy akapity recenzji, ale to nie o nich chciałam powiedzieć, bo jednak nie przyćmiewają ogólnego dobrego wrażenia. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić ją wszystkim, bez wyjątku.
Nie słyszałam wcześniej o tej książce,ale chętnie bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam! :)
OdpowiedzUsuń