poniedziałek, 12 września 2016

Zakonnice odchodzą po cichu

























"Byłe zakonnice nikomu nie opowiadają o swoim życiu. Nie występują w telewizji. Powiedzieć złe słowo na zakon, to stanąć samotnie przeciw Kościołowi. Nie mówią znajomym ani rodzinie, bo ludzie nic nie rozumieją. Dla ludzi świat jest prosty: odeszła, bo na pewno w jakimś księdzu się zakochała. W ciążę z biskupem zaszła. Jak one tam bez chłopa wytrzymują? Chyba w czystości nie żyją?"
/Krytyka Polityczna/


CICHO SZA


O życiu zakonnic faktycznie niewiele się mówi. Kojarzone raczej z cieniami przemykającymi nawami kościoła, zapalającymi świece i wymieniającymi kwiaty w wazonach, zakonnice nieszczególnie obchodzą wiernych. Skoro nie poświęca im się uwagi w trakcie służby Bogu, tym bardziej nie wiadomo, co dzieje się z nimi, jeśli zdecydują się odejść z zakonu. Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek w swoim życiu spotkałam się z historią kobiety, która postanowiła wycofać się z życia zakonnego. Częściej pojawiają się plotki czy doniesienia o księżach, którzy zrzucają sutannę, choć te też są raczej sporadyczne i ogólnikowe, jeśli już. Jednak kiedy tylko usłyszałam o premierze reportażu Marty Abramowicz, pomyślałam, że podjęcie tego tematu było strzałem w dziesiątkę. Okazało się, że zakonnice faktycznie odchodzą, tylko nikt o tym nie mówi, nawet one same. Autorka postanowiła zbadać to zagadnienie, czego rezultatem jest niedługi, ale ciekawy i odkrywczy reportaż.

Abramowicz przeszła długą i żmudną drogę, aby zebrać informacje o zakonnicach dezerterkach. Zdecydowana większość odmówiła podzielenia się swoją historią, inne puściły parę z ust, ale tylko za obietnicą anonimowości. Niemniej, tych kilka historii, do których autorka dotarła, pokazuje jak wiele przyczyn skłoniło kobiety do opuszczenia zakonu oraz w jak różny sposób potoczyły się ich dalsze losy. Każda opowieść jest wyjątkowa. Wiele z nich przeraża i daje do myślenia.

Relacje na temat życia w zakonie sprawiają, że włos się jeży. Młode, pełne wiary dziewczyny wybierają się na oazy, żeby zasmakować chwil spędzonych blisko z Bogiem i innymi, którzy są blisko Boga. Wydaje im się, że to jedyna dobra dla nich droga - służyć Najwyższemu. Cały ten piękny obrazek znika, kiedy tylko zamykają się drzwi klasztoru. Obietnice, wyobrażenia i marzenia o pięknym życiu spędzonym na pomocy potrzebującym rozpryskują się w drobny pył, kiedy okazuje się, że zamiast pięknej podróży ramię w ramię z Bogiem i siostrami, każdy dzień to harówka pełna żelaznych zasad pamiętających czasy średniowiecza, wymogów niezachwianego posłuszeństwa wobec Matki Przełożonej (która ZAWSZE jest nieomylna, nawet kiedy mówi bzdury). W zakonie kobieta przestaje być myślącym człowiekiem. Pozbywa się wszystkich swoich praw, nie może posiadać pieniędzy nawet na najbardziej potrzebne rzeczy, każdy jej wydatek jest kontrolowany, musi nieustanie się umartwiać, a przede wszystkim traci jakiekolwiek prawo do indywidualności.

Poza historiami opowiedzianymi przez byłe siostry, Abramowicz opisuje sytuację zakonnic na świecie. Zachodnie państwa przewyższają Polskę pod wieloma względami, w tym także w sytuacji zakonów, które idą z duchem czasu, zamiast tkwić w przestarzałym rytmie i rygorze, który sprawdzał się może tysiąc lat temu, ale dziś jest już nie do pomyślenia. Ciekawie wypada również porówanie warunków życia i pracy zakonnic z zakonnikami, nie wspominając już o maksymalnie uprzywielejowanych księżach. Jedyne, co mogłabym tej publikacji zarzucić, to zwięzłość. Abramowicz opowiada rzeczowo i tyle, ile może. Źródła na ten temat są znikome, stąd też niewielkie gabaryty książki. Mam wrażenie (i nadzieję), że "Zakonnice odchodzą po cichu" to dopiero początek zmiany, pierwszy krok w zabieraniu głosu o poprawę skandalicznych warunków życia zakonnic.  

Nawiązaniem i przedłużeniem tematu był szereg spotkań z autorką. Miałam przyjemność uczestniczyć w jednym z nich, czego pamiątką jest autograf Marty Abramowicz i wspomnienia stymulującej dyskusji.


4 komentarze:

  1. Bardzo chętnie przeczytałabym tę pozycję, bo moja wiedza w tym temacie jest znikoma.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najbardziej polecam! Myślę, że powinno się więcej o tym mówić. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiała to być ciekawa lektura. Rzeczywiście o losach zakonnic się nie mówi. A służą tak samo jak mężczyźni. Muszę zapoznać się z tą książką, czuję że warto będzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest naprawdę króciutka, więc to dobry pomysł jako przerwynik np. między grubszymi lekturami, a treść naprawdę warta uwagi. Bardzo polecam. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...