niedziela, 3 maja 2015

Co mówią umarli (Rafael Estrada)

"Hiszpania. Na jednej z plaż nadmorskiego kurortu policja odnajduje zwłoki brutalnie zamordowanej dziewczyny, a w pobliżu upitego do nieprzytomności i zakrwawionego chłopaka. Wszystko wskazuje, że to on jest mordercą, więc szef miejscowej policji zleca proste dochodzenie młodemu i niedoświadczonemu inspektorowi Proazie. (...) Im głębiej jednak początkujący inspektor wnika w szczegóły śledztwa, tym sprawa wydaje mu się bardziej skomplikowana i przerażająca. Ślady prowadzą do Klubu Lolity, w którym spotykają się ekscentrycznie miłośnicy nieobyczajnej powieści Nabokova."

Kryminały można uwielbiać, albo można nimi gardzić. Niektórzy twierdzą, że to jeden z najbardziej podłych gatunków literackich, jakie kiedykolwiek człowiek stworzył. Ja zdecydowanie nie zaliczam się do tych, którzy kryminały omijają szerokim łukiem, wręcz przeciwnie - książki z tej kategorii zaliczają się do moich ulubionych. Przeczytałam ich zatem już niemało w swojej czytelniczej karierze, zarówno tych lepszych, jak i gorszych, dlatego też szukam takich przedstawicieli gatunku, które mogą mnie czymś zaskoczyć, albo wzbudzić jakieś gwałtowniejsze emocje. O to, jak się już parę razy boleśnie przekonałam, nie jest jednak łatwo. Będąc istotą raczej upartą, nie poddaję się jednak i dałam szansę kolejnej kandydatce na umilacza podróży środkami transportu wszelkiej maści - padło na "Co mówią umarli", czyli literacki debiut Rafaela Estrady. 

Na samym początku lektury zostałam brutalnie potraktowana przez rzeczywistość - moje nadzieje na dobre czytadło zdawały się zostać zupełnie rozwiane przez bardzo niewprawne pióro autora (a może przez bardzo niezgrabną robotę tłumacza), które położyło się cieniem na dialogach, banalnych i sztucznych, opisach, chwilami kolokwialnych i prostych, a tylko momentami przyozdobionych jednym mądrym słowem, które pasowało tam niczym kwiatek do kożucha. Całość wydawała mi się ze sobą nie współgrać i już chciałam prychnąć z niezadowolenia, kiedy pomyślałam, że tak właściwie każda książka zasługuje na to, żeby dać jej szansę. Czytałam wobec tego dalej. 

I okazało się, że dobrze zrobiłam. Z książkowego brzydkiego kaczątka powieść Estrady z każdą kolejną stroną zmieniała się w historię, którą czyta się z przyjemnością i zaciekawieniem. Niedługo potem książka dzielnie towarzyszyła mi na przystankach tramwajowych, w tramwajach, w autobusach i pociągach, a jeszcze trochę później stwierdziłam, że naprawdę chcę już poznać zakończenie i zrobiłam coś, czego nie robiłam już od dawna - przysiadłam do lektury w zaciszu własnego pokoju. A na to akurat od tysiąca chyba lat nie mogłam znaleźć czasu.

"Co mówią umarli" to kryminał, a więc książka z gatunku "lekkich". Tematyka, którą podejmuje, może być jednak adresowana do miłośników mocniejszych wrażeń. Czytaliście "Lolitę" Nabokova? To pytanie kilkakrotnie usłyszał główny bohater, inspektor Proaza, częściej nazywany "pieszczotliwie" Juanito. Ja niestety lekturę tego światowego klasyka nadal mam przed sobą, ale wiedziałam, z czym możemy mieć do czynienia, kiedy po raz pierwszy padła nazwa Klubu Lolity. Pomysł autora na takie rozwinięcie akcji i nawiązania do tak wielkiej literatury to duży plus dla powieści. Małe dziewczynki, brutalnie mordowane. Kolejne zaginięcia, zdesperowani rodzice. Grupa starszych panów o dziwnych upodobaniach. Kto odpowiada za śmierć tych dzieci? Ich nastoletni koledzy, pozbawieni hamulców, wiecznie pod wpływem alkoholu, czy może ktoś, kto jest zorganizowany na tyle, by sprytnie zaplanować ich koniec?

Wątki poboczne zdecydowanie nie są mocną stroną debiutu Estrady, jednak główna linia fabuły naprawdę wciąga. Kilka postaci (w tym niestety i główny bohater) wymagałyby dopracowania, rekompensuje to jednak parę ciekawych motywów dotyczących samych zabójstw, które z pewnością nie zostały przeprowadzone byle jak, a bardziej stanowiły coś w rodzaju rytuału, który przeraża, ale i fascynuje. Estrada pracuje nad kolejnymi częściami opowieści o inspektorze Proazie - kto wie, ale coś mi podpowiada, że (tak jak w przypadku pierwszego tomu) im dalej w las, tym lepiej i ciekawiej. będzie A, i zapomniałabym. Dzięki "Co mówią umarli" wiem, że "Lolitę" postaram się nadrobić w trybie natychmiastowym.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Muza oraz agencji Business&Culture:


A w wolnej chwili zapraszam na Facebooka! :)

3 komentarze:

  1. A ja należę do grupy, która kiedyś kryminałów nie lubiła, a teraz stara się do niej przekonać. Sama pozycja jednak tak średnio mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah, te kryminały. I te debiuty. Widzę, że Autor tej książki będzie musiał jeszcze się dużo napracować, by Ciebie zachwycić, a mnie zachęcić do czytania. Choć okładka jest naprawdę ładna, jak na kryminał, oczywiście.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, dużo jeszcze pracy przed Rafaelem Estradą, ale muszę przyznać, że widzę potencjał i jestem ciekawa jak autor się rozwinie na tyle, że sięgnę po kolejną część. :)
      A okładka ładna rzeczywiście, i jak na kryminał nietendencyjna - chociaż raz nie czarna! :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...