Wiadomo, że kiedy już zaczną się studia, ciężko jest znaleźć czas na czytanie dla przyjemności. Zwłaszcza gdy studiuje się coś filologicznego i nie można już sięgać po takie książki, jakie się lubi, bo jest się przytłoczonym spisem lektur. Ja na moich studiach zmagam się z literaturą podwójnie, ponieważ jednocześnie uczestniczę w zajęciach z historii literatury amerykańskiej oraz brytyjskiej. Pomyślałam więc sobie, że skoro nie mam szans na regularnie publikowanie tutaj typowych recenzji, ugryzę sprawę trochę inaczej i raz w miesiącu postaram się opublikować zestawienie klasyki literatury, którą miałam okazję przeczytać w ramach zajęć. Będą to krótsze opisy, ale kto wie, może komuś z Was przypadną one do gustu. A że światową klasykę znać warto... cóż, to może się po prostu przydać. :)
Literatura amerykańska
1. Daisy Miller (Henry James) - to coś na kształt noweli obyczajowej ilustrującej życie XIX wiecznego społeczeństwa i porównanie zwyczajów oraz mentalności właściwych dla Europejczyków oraz Amerykanów tamtych lat. Frederick Winterbourne, Amerykanin przebywający obecnie w Genewie, poznaje rodzinę Millerów, a tym samym - tytułową Daisy, która ujmuje go swoją urodą. Młoda dziewczyna nie zachowuje się jednak zgodnie z normami społecznymi. Wieczorami spotyka się z różnymi mężczyznami, mówi to, co myśli, jest kapryśna i buntownicza. Dziś zapewne zachowanie Daisy nikogo by nie zgorszyło, w ówczesnym świecie sprawa wyglądała jednak zupełnie inaczej i reputacja panny Miller szybko ucierpiała. Jeśli chodzi o wrażenie związane z lekturą - jak na wersję w oryginale, Jamesa czyta się dość łatwo i przyjemnie. Język nie jest skomplikowany, znajdziemy tu dużo dialogów, choć na próżno szukać tu żywej akcji. Jeśli ktoś lubi poczytać o życiu na salonach i konwenansach minionych wieków, "Daisy Miller" to propozycja dla niego. Ja sama oceniłabym tę nowelę 3, nie wstrząsnęła mną, nie zachwyciła, ale też jakoś szczególnie nie znużyła.
2. Przygody Hucka (Mark Twain) - Pamiętacie wiernego kompana Tomka Sawyera? Mnie w dzieciństwie ominęła przyjemność bliższego zapoznania się z twórczością Marka Twaina i przyznam, że byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam "Przygody Hucka" na liście lektur drugiego roku anglistyki. Moja pierwsza myśl: przecież to książka dla dzieci! Cóż, ignorancja lubi czasem wyleźć na wierzch. W tej powieści Twain porusza wiele aspektów związanych z życiem XIX-wiecznej Ameryki, moralnością, powrotem do natury, problemem niewolnictwa. Kolejne przygody, w których udział bierze lekkomyślny Huck, są pretekstem do krytyki społeczeństwa, szerzenia świadomości w zakresie abolicji. Jeśli ktoś ma ochotę pokusić się o przeczytanie tej książki w oryginale - strzeżcie się, gdyż autor posługuje się kilkoma dialektami (niewolnik Jim mówi na przykład: "Yo' ole father doan' know yit what he's a-gwyne to do (...)"), których zrozumienie często staje się niemożliwością, o ile nie odczytamy sobie takiego dialogu na głos. Ale, jak to mówią, do odważnych świat należy. Ja zmęczyłam się trochę przy tej powieści, ale... można przebrnąć, a znać - wypada.
2. Przygody Hucka (Mark Twain) - Pamiętacie wiernego kompana Tomka Sawyera? Mnie w dzieciństwie ominęła przyjemność bliższego zapoznania się z twórczością Marka Twaina i przyznam, że byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam "Przygody Hucka" na liście lektur drugiego roku anglistyki. Moja pierwsza myśl: przecież to książka dla dzieci! Cóż, ignorancja lubi czasem wyleźć na wierzch. W tej powieści Twain porusza wiele aspektów związanych z życiem XIX-wiecznej Ameryki, moralnością, powrotem do natury, problemem niewolnictwa. Kolejne przygody, w których udział bierze lekkomyślny Huck, są pretekstem do krytyki społeczeństwa, szerzenia świadomości w zakresie abolicji. Jeśli ktoś ma ochotę pokusić się o przeczytanie tej książki w oryginale - strzeżcie się, gdyż autor posługuje się kilkoma dialektami (niewolnik Jim mówi na przykład: "Yo' ole father doan' know yit what he's a-gwyne to do (...)"), których zrozumienie często staje się niemożliwością, o ile nie odczytamy sobie takiego dialogu na głos. Ale, jak to mówią, do odważnych świat należy. Ja zmęczyłam się trochę przy tej powieści, ale... można przebrnąć, a znać - wypada.
Literatura brytyjska
1. Bądźmy poważni na serio (Oscar Wilde) - Większość z Was pewnie kojarzy Oscara Wilda głównie z jego głośnej powieści, "Portret Doriana Graya". Na dobrą sprawę ja zwykle myślałam o tym autorze właśnie przez pryzmat tej książki. "Bądźmy poważni na serio" to jednak nie powieść, a dramat komediowy, który ma za zadanie w dowcipny sposób wytknąć największe wady angielskiego społeczeństwa. Przyznam, że lektura tego tekstu była zaskakująco przyjemna - niejednokrotnie rzeczywiście zaśmiałam się, śledząc rozwój absurdalnej intrygi, w jaką wplątali się dwaj główni bohaterowie - Algernon i John. Dlaczego tak ważne jest dla nich tytyłowe "being earnest"? Chyba nie dla samego faktu bycia poważnym, a głównie dlatego, by spełnić kaprys ukochanych, które marzą o tym, by ich przyszły mąż miał na imię... Ernest. Wszystkim Wam, którzy chcieliby poznać Oscara Wilde'a z innej strony - nie tak filozoficznej i diabolicznej, jak w "Dorianie Grayu" - serdecznie polecam tę niedługą sztukę. Dodatkowym plusem jest to, że oryginał czyta się bardzo łatwo, nawet bez zaglądania do słownika! :)
1. Bądźmy poważni na serio (Oscar Wilde) - Większość z Was pewnie kojarzy Oscara Wilda głównie z jego głośnej powieści, "Portret Doriana Graya". Na dobrą sprawę ja zwykle myślałam o tym autorze właśnie przez pryzmat tej książki. "Bądźmy poważni na serio" to jednak nie powieść, a dramat komediowy, który ma za zadanie w dowcipny sposób wytknąć największe wady angielskiego społeczeństwa. Przyznam, że lektura tego tekstu była zaskakująco przyjemna - niejednokrotnie rzeczywiście zaśmiałam się, śledząc rozwój absurdalnej intrygi, w jaką wplątali się dwaj główni bohaterowie - Algernon i John. Dlaczego tak ważne jest dla nich tytyłowe "being earnest"? Chyba nie dla samego faktu bycia poważnym, a głównie dlatego, by spełnić kaprys ukochanych, które marzą o tym, by ich przyszły mąż miał na imię... Ernest. Wszystkim Wam, którzy chcieliby poznać Oscara Wilde'a z innej strony - nie tak filozoficznej i diabolicznej, jak w "Dorianie Grayu" - serdecznie polecam tę niedługą sztukę. Dodatkowym plusem jest to, że oryginał czyta się bardzo łatwo, nawet bez zaglądania do słownika! :)
Dobry pomysł z tymi postami. Twoje zestawienia być może zmobilizują mnie do sięgnięcia po nieznaną literaturę. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Przygody Hucka", ale to było lata temu, więc pamiętam piąte przez dziesiąte. Właściwie wydaje mi się, że nawet nie skończyłam czytać tej książki jak 80% lektur szkolnych. Ech, ubolewam nad moją głupota i teraz nadrabiam klasykę, więc za Twaina też się wezmę, bo pamiętam, że dobrze czytało mi się o Hucku. :)
Bardzo ciekawy pomysł na posty. Lubię czasami poczytać klasykę i chętnie dowiem się o ciekawych lekturach przeglądając Twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)