poniedziałek, 31 grudnia 2012

Bye bye 2012!

Wydaje mi się, że zaledwie chwilę temu pisałam powitalnego posta na tym blogu, a tu już czas na podsumowanie. Cóż, rok dobiega końca i nie obędzie się bez tradycyjnego już podliczenia tego, co mogę zaliczyć na plus albo minus, jeśli chodzi o moje czytelnicze poczynania w roku 2012. 

ZMIANY

Przede wszystkim, rok ten był przełomowy o tyle, że mój blog przeniósł się z onetu, na którym stacjonowałam przez parę ładnych lat, na blogspota. Czy była to dobra decyzja? Chyba tak, póki co nie narzekam. :) 

Niekwestionowanym sukcesem było nawiązanie współpracy z Biblioteką Akustyczną. Dzięki temu wydawnictwu odkryłam zalety audiobooków, do których wcześniej nie byłam przekonana. I skoro już o tym mówimy, w najbliższym czasie możecie spodziewać się recenzji kolejnego audiobooka. ("Ostatni dzień lipca")

Mój osobisty malutki sukces to także pierwsza książka przeczytana w języku angielskim od deski do deski ("Hide", Lisa Gardner). Było to ciekawe doświadczenie, które tylko rozbudziło we mnie chrapkę na więcej. Działam aktywnie w kierunku powiększania mojego zbioru obcojęzycznych książek i myślę, że wkrótce opublikuję post przedstawiający anglojęzyczne nowości na mojej półce.

STATYSTYKI

Jeśli chodzi o liczby, mój blog istnieje od 9 miesięcy, w ciągu których opublikowałam 32 posty. Odwiedziło mnie 2624 osób, zyskałam 50 obserwatorów, a najpopularniejszą recenzją okazała się ta poświęcona "Grze anioła". Najwięcej nowych wpisów pojawiło się tu w lipcu (7), najmniej natomiast w październiku i listopadzie, co nie dziwi mnie o tyle, że właśnie wtedy rozpoczęłam studia i o czytaniu książek dla własnej przyjemności mogłam zapomnieć. ;) W ciągu tego roku przeczytałam 44 książki, jestem w połowie 45 ("Sklepik z niespodzianką") - oznacza to, że w ciągu miesiąca czytałam średnio 3,5 książki. Do powalających wyników mi daleko, ale i tak cieszę się, bo trafiłam na kilka naprawdę godnych uwagi powieści. 

TOP 10

01. Ulica tysiąca kwiatów - Gail Tsukiyama
02. Zaklęci w czasie - Audrey Niffenegger
03. Herbaciarnia Madeline - Darien Gee
04. Gra anioła - Carlos Ruiz Zafón
05. Cykl "Igrzyska śmierci" - Suzanne Collins
06. Tam gdzie ty - Jodi Picoult
07. Wyznania gejszy - Arthur Golden
08. Rafał Wojaczek. Prawdziwe życie bohatera - Bogusław Kierc
09. Tarantula - Thierry Jonquet
10. Więzień nieba - Carlos Ruiz Zafón

PLANY, PLANY

W roku 2013 chciałabym zmierzyć się z Harukim Murakamim, sięgnąć po więcej książek w języku angielskim, a także przeczytać kilka kolejnych książek z listy BBC. Oczywiście miło byłoby przeczytać więcej powieści niż w tym roku - powiedzmy, że chociaż 50. ;) Co się z tym wiąże, mam nadzieję, że zdołam publikować nowe posty trochę częściej i bardziej regularnie.

Jeśli chodzi o podsumowania, to byłoby na tyle. Życzę Wam kolejnego roku obfitującego w cudowne spotkania z książkami, mnóstwa sukcesów i szampańskiej zabawy dziś wieczorem! :)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Kosogłos (Suzanne Collins)

"Kosogłos" (Mockingjay) by Suzanne Collins
Tom trzeci trylogii "Igrzyska śmierci"
wyd. Megia Rodzina
376 stron, 34,90 PLN

Katniss Everdeen, dziewczyna, która igra z ogniem, przeżyła Ćwierczwiecze Poskromienia, ale jej dom został w odwecie zniszczony przez Kapitol. Teraz mieszka wraz z matką i siostrą w Trzynastce - legendarnym podziemnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą.

   Już za kilkanaście dni na zawsze pożegnam się z myślą, że jestem nastolatką. Już od ładnych paru lat (nie licząc drobnych wyskoków) pożegnałam się z literaturą młodzieżową. Co więc wśród listy moich ulubionych książek robi "Kosogłos", pytam?

   O cyklu autorstwa Suzanne Collins, zatytułowanym "Igrzyska śmierci", swojego czasu było naprawdę głośno. Właściwie echa jego popularności odbijają się do dziś, co ilustruje chociażby fakt, że niedawno w kinach można było obejrzeć ekranizację pierwszej części cyklu, a druga niebawem wejdzie na ekrany. Katniss Everdeen, główna bohaterka serii, stała się już niezłą ikoną literatury młodzieżowej i muszę przyznać, że wcale mnie to nie dziwi. Gdyby w książkach dla nastolatek było więcej takich charakterów, z przyjemnością sięgałabym po tego typu tytuły znacznie częściej bez śladu zażenowania. Wreszcie mamy do czynienia z człowiekiem z krwi i kości. Bo choć Katniss z jednej strony może wydawać się wyidealizowaną przywódczynią rebelii, tak naprawdę jest zwyczajną dziewczyną, która poza uporem i niecodzienną odwagą zmaga się z zupełnie ludzkimi słabościami. Może w tym tkwi sukces tej postaci? Z jednej strony imponuje, a z drugiej - można się z nią po części identyfikować.

   "Kosogłos" wydaje mi się najbardziej dojrzałą częścią "Igrzysk śmierci". Mając na uwadze fakt, że jest to cykl przeznaczony docelowo dla młodzieży, nie mogę przestać się dziwić, jak sprawnie ta powieść jest skonstruowana - zarówno pod względem językowym, jak i fabularnym. A przy tym - co ważne - nie jest to historia opowiedziana dla samej historii. Czytając "Kosogłosa" nie miałam wrażenia, że mam przed sobą zwyczajną opowiastkę, która po prostu ma mnie zabawić przez kilka godzin. Choć zdaję sobie doskonale sprawę z tego, jak daleko Suzanne Collins jest do stworzenia prawdziwego dzieła literackiego, nie mogę jej odmówić potencjału i nie zauważyć, ile wartościowych elementów kryje się w jej powieści.

   Co w takim razie było nie tak w "Kosogłosie"? Przede wszystkim wydaje mi się, że czytelnik został potraktowany jak istota nie do końca zdolna do samodzielnego myślenia. Suzanne Collins wyraźnie podejmuje próbę przemycenia do swojej książki jakiegoś mądrego przesłania. To przesłanie faktycznie tam jest, jednak problem tkwi w tym, że zamiast pozwolić czytelnikowi odkryć je na własną rękę, autorka łopatologicznie tłumaczy każdą, najdrobniejszą zawiłość, pozbawiając swoich odbiorców możliwości jakiejkolwiek interpretacji (Szczególnie widoczne jest to przy okazji opisywania piosenki o wisielcu).

   Gdyby jednak wyjąć to niedociągnięcie, mogłabym przyznać, że ostatnia część "Igrzysk śmierci" naprawdę mnie oczarowała. W kategorii przyzwoitych, lecz nieszczególnie wymagających książek, "Kosogłos" jest jednym z moich faworytów. Język nie pozostawia wiele do życzenia, narracja nie pozwala się nudzić, akcja brnie to przodu w idealnym tempie, nie dając czytelnikowi chwili wytchnienia, a z drugiej strony - nie brakuje też opisów, zarówno tych przyziemnych, jak i tych bardziej refleksyjnych. Jest tu też trochę o ludzkich obawach, o marzeniach i strachu, o miłości, współczuciu, ale i o znieczulicy, która nas czasem dopada.

   Obiło mi się też o uszy, że ludziom nie podobało się zakończenie. Zaraz, zaraz... jak to? Czy mogłoby być lepsze?

Ocena: 5+/6

niedziela, 2 grudnia 2012

Rzeczy różne

Dziś zamiast recenzji, która już dawno powinna się tu pojawić, zbiór rzeczy różnych.

I.
Ostatnio nie jestem w najlepszej formie, jeśli chodzi o czytanie. A kiedy czas na przygodę z papierową przyjaciółką jest ostatnią rzeczą, jaką dysponuję, z pomocą przychodzą audiobooki. Tym bardziej miło było mi się dowiedzieć, że poza wygodną formą obcowania z lekturą, audiobooki mogą także mieć misję. :)

Biblioteka Akustyczna przygotowała premierę książki, która nawiązuje do ciekawej akcji (Mądra Przyjaźń) - wydany 4 grudnia audiobook "Groszka. Piesek, który chciał mieć dziewczynkę" pokaże, jak powinno się traktować swoich czworonożnych przyjaciół, co może okazać się szczególnie przydatne w sezonie świątecznym, kiedy często psy spostrzegane są jako rodzaj "prezentu", a nie stworzenia, które wymaga odpowiedzialności i poświęcenia.

"Groszka opowiada historię adoptowania ludzkiego dziecka przez… psa. Mała suczka marzy o posiadaniu swojego człowieka, zazdroszcząc tego innym, znajomym psom. W końcu i ona natrafia na swoją własną, małą Dominikę. Ludzkie dziewczynki są podobno bardziej posłuszne i spokojne od ludzkich chłopczyków, niemniej i ona okaże się dla niewielkiej suczki poważnym wyzwaniem. Dominika płacze w nocy, domaga się soku zamiast wody, nie chce jeść tylko trochę przybrudzonego lizaka… Nieustannie oczekuje, aby się nią zajmować i zabawiać. W ten nietypowy sposób przedstawiono trudy związane z adopcją własnego czworonoga."
Partnerem wydania "Groszki", jak i samej akcji "Mądra Przyjaźń", jest Fundacja Azylu Pod Psim Aniołem. Z każdego sprzedanego egzemplarza audiobooka złotówka zostanie przekazana na rzecz właśnie tej fundacji. Co ciekawe, w akcję zaangażował się także aktor Artur Barciś.
Myślę, że warto poświęcić trochę czasu takim akcjom, które faktycznie obierają sobie cel godny zachodu. www.psianol.org.pl



II.
Choć nie będzie dziś typowej recenzji, to nie mogę się powstrzymać, by nie napisać kilku słów o książce, którą ostatnio udało mi się przeczytać. Właściwie zrobiłam to w ramach zajęć z historii literatury angielskiej, po części też wiedziona poczuciem wstydu i przeświadczeniem, że taki klasyk powinnam już znać. Niemniej, chodzi o "Hamleta". Pomyślałoby się: w porządku, kolejny dramat Szekspira, nic wielkiego - zwykła lektura,  przez którą trzeba po prostu przebrnąć, bo to podobno wielkie, ponadczasowe dzieło. A tutaj taka niespodzianka, bo - cholera jasna - ten Hamlet to faktycznie był fajny gość. 
Na dobrą sprawę nigdy nie uważałam się za jakąś wielką fankę Szekspira, tym bardziej moje zaskoczenie było spore, kiedy odkryłam, że "Hamleta" czyta się świetnie. Okazało się, że nie chodzi tu nawet o warstwę fabularną, która, co prawda, była w porządku, ale na kolana nie powalała. Wszystko bowiem kręci się wokół samego bohatera, Hamleta, księcia Danii. Kto nie zna jego historii, niech nadrobi to czym prędzej, bo naprawdę warto. Szczególnie dlatego, że tenże książę zasługuje, by wpisać go na moją listę ulubionych bohaterów literackich wszech czasów - przede wszystkim za jego niebywały talent do rzucania zgryźliwych, ironicznych, a jednocześnie błyskotliwych komentarzy. 
Jedną z kwestii Hamleta, która przypadła mi do gustu jest między innymi:
"W gastronomii nie ma, panie, większego potentata jak robak. Tuczymy wszystkie istoty dla karmienia siebie, siebie zaś tuczymy dla robaków. Tłusty król i chudy pachołek są to tylko różne potrawy, dwa dania na jeden stół, i basta."
Książki w dłoń i czytamy "Hamleta"! :) Naprawdę warto, nawet jeśli ktoś nie przepada za tragediami.


III.
A obecnie przerzuciłam się na coś mniej ambitnego niż "Hamlet", ale doprawdy wciągającego, a mianowicie sięgnęłam po "Kosogłosa", ostatni tom Igrzysk Śmierci. Recenzja niebawem ;)


Pozdrowienia znad filiżanki truskawkowej herbaty ;*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...